Stałem przed wejściem do wieżowca, patrzyłem bezmyślnie na pobliskie śmietniki starając sobie przypomnieć kod do domofonu. Znaliśmy się od pierwszej klasy podstawówki, razem biegaliśmy za karę na WFie, pisaliśmy 200 razy „nie będę rozmawiał na lekcji religii”, tłumaczyliśmy się przed dyrektorem w sprawie odpalanie petard w klasie (to nie my!), maskowaliśmy wybitą szybę w klasie do francuskiego i przeżyliśmy mnóstwo przygód wynikających z chodzenia do tej samej klasy. Mimo tego nigdy nie zostaliśmy przyjaciółmi, byliśmy po prostu dobrymi znajomymi. Zawsze tak było, nawet gdy nosiłem długie włosy i jeździłem na woodstock, a on się bawił w narodowościowca, kumplowaliśmy się. Trochę się jednak stresowałem, w końcu nie widzieliśmy się z Sebą od lat.
Dyktował mi wcześniej ten numer, ale od kiedy mam telefon moja podświadomość konsekwentnie wypiera wszystkie numery z pamięci. Jeżeli nie skonstruuję sobie żadnej zależności, którą można opisać dany ciąg liczb, albo nie użyję innej techniki mnemotechnicznej, to nie ma szans na jego zapamiętanie. Musiałem więc zadzwonić. Parę minut później byłem już u Seby w mieszkaniu.

Zwyczajny serial
- No, no, no, niezła melina — skwitowałem krótko — Stary, a co to ma znaczyć, kosz nie jest tradycyjnie pod zlewem, nie jesteś już prawdziwym Polakiem?
–A chcesz zobaczyć moją dziarę? — już dawno temu Seba wytatuował sobie orła na piersi — zresztą widziałeś, mam ją już bardzo długo. Skończę wieszać pranie i zrobię herbaty.
–Już wstawiłem wodę, zrobię tobie też. Fajne mieszkanko, mimo że wszystkie kubki z logo Juventusu. Chyba od niedawna tu mieszkasz.
–Będzie już rok jak je kupiłem.
–Kupiłeś!? Mózg rozjebany, porównując do mojej sytuacji życiowej osiągnąłeś szczyt odpowiedzialności i dorosłości, dwa lata do emerytury, pięć do śmierci. — zagaiłem otwierając lodówkę i buszując w niej jak Norek w kanale. Albo Norek w lodówce Krawczyka.
Być dobrym znajomym
W ostatnim zdaniu jest małe przekłamanie, bo lodówka jest zabudowana i otworzyłem ją szukając cukru. Mimo tylu lat rozłąki, nic się między nami nie zmieniło, dalej czuliśmy się swobodnie w swojej obecności. Nie miałem najmniejszych oporów, żeby poczuć się jak u siebie w jego mieszkaniu i się obsłużyć, a on nie miał nic przeciwko temu. Nie wyobrażam sobie nazwanie kogoś dobrym znajomym kogoś, przy kim nie czułbym się swobodnie. Tak samo nie umiem sobie wyobrazić, żebym musiał przy takiej osobie uważać na słowa, żeby jej przypadkiem nie obrazić. Specjalnie bym tego na pewno nie zrobił.
I wszystko to nawet jeżeli nie widzieliśmy się od lat.

Fanart z bajki Pora na przygodę. Wspominałem, że jestem ogromnym fanem?
Innym przykładem jest prezent, jaki zrobiłem na ślub Piotra P. Wybrałem ładną ramkę na kilka zdjęć o nowoczesnym designie, która będzie się dobrze komponować z resztą jego mieszkania. Następnie wybrałem najbardziej żenujące wspólne zdjęcia, jakie miałem, a po kilku latach mieszkania razem w akademiku ciężko było wybrać te najlepsze. Zawarłem tam również cytat, który stał się przyczyną napisania tekstu Przyjaciele » Rodzina, a następnie wręczyłem mu na oczach wszystkich weselnych gości. Piotr mnie nie zawiódł, docenił to i prezent ten do dziś zdobi jego ścianę. Takich ludzi cenię i tylko tacy mogą zostać moimi dobrymi znajomymi, czy przyjaciółmi.
Tak już mam, że z nieznajomymi jestem na „dzień dobry”, ze znajomymi na „cześć”, a z dobrymi znajomymi na „siema chuju”.
I nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej.