Gdybym Cię nie znał, to po facebooku pomyślałbym, że jesteś niezła dupa. Nic dziwnego, twój facebook zawsze jest fajniejszy niż ty w rzeczywistości.

Kreowanie wizerunku
Nie ma w tym nic dziwnego. Każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony, omijając te słabsze. Marketing budujący nasze ego za pomocą zdobytych lajków. Nie różni się to niczym od naszych codziennych zachowań, tylko w tym przypadku „chwalimy” się o wiele większej docelowej grupie, do tego informacje te zostają zapisane na serwerze. Przecież nie podzielimy się ze znajomymi informacją, że niedzielę spędziliśmy w domu na masturbacji i jedzeniu mrożonej pizzy.
Wybierając się na rozmowę o pracę zakładamy garnitur — mimo że nie chodzimy w nim na codzień. Chcemy pokazać się od jak najlepszej strony, przy czym tutaj korzyścią będzie podpisanie umowy, a nie wirtualne poklepywanie po plecach. To jest ten sam mechanizm, przy czym przez internet o wiele łatwiej jest uwypuklić, przekoloryzować, przekłamać. Jak w filmiku poniżej:
Jak byłem mały to miałem jednego dobrego kumpla. Gdzieś w szafie znalazłbym zdjęcie jak leżymy w wózkach obok siebie, więc zaczęło się naprawdę wcześnie. Całe dnie w piaskownicy, zabawa żołnierzykami, skakanie przez płoty, gra w chowanego, scyzoryk i całe mnóstwo rzeczy które ludzie z końca pokolenia analogowego robili w dzieciństwie.
Zdarzało się nam też bić. Lepszym słowem będzie siłować, bo zrobienie sobie nawzajem krzywdy nie było celem tej zabawy. Kto pierwszy dotknie twarzą dywanu przegrywa. Rozgrywkę urozmaicał fakt, że dywan był niewielki a dotknięcie podłogi nie było liczone jako przegrana. Ale nie o tym miałem pisać.
Ten mój kumpel miał jedną ogromną wadę. Kłamał. Permanentnie. Również wtedy gdy było wiadomo, że kłamie.
Każdy będąc dzieckiem przechodzi przez ten okres. Odkrywa magiczne własności zwrotu „to nie ja” i stosuje go w każdej sytuacji, gdy chce uniknąć konsekwencji. Wtedy jeszcze nie bardzo zdajemy sobie sprawę z ciągów przyczynowo skutkowych. Nie będę pisał o moich wspomnieniach na ten temat, bo nawet myślenie o tym jest dla mnie zbyt żenujące.
Każdy z pewnością może znaleźć przykład czegoś takiego ze swojego dzieciństwa. Jednak uświadamiamy sobie w końcu, że nikt nam nie wierzył, tylko odpuszczał. Wyrastamy z tego. Ten mój kumpel nie wyrósł, ale to jest bardzo rzadki przypadek. Krytyczny rzekłbym.
On mógłby się zachowywać jak bohater powyższego filmiku, gdyby miał facebooka. Normalni ludzie nie zachowują się w taki sposób. Nie znam nikogo kto tak robi, a przynajmniej mam nadzieję, że nie znam.
Podkolorować trochę, proszę bardzo. Wrzuć swój wynik z endomondo, narób dobrych zdjęć i dozuj je na serwisy społecznościowe, gdy nastąpi stagnacja. Szalone imprezy, zagraniczne wojaże, zapiekanki, prostytutki, co tam tylko chcesz. Parę osób kliknie lajka. Choć i tak mają to w dupie.
No chyba, że jesteś Dan Bilzerian. Każdy chciałby być Danem Bilzerianem.