Zawsze uważałem, że jestem bad boyem, ale wczoraj to przeszedłem sam siebie. Wyrzucili mnie z biedronki. Gdy moi znajomi zgadywali powód, dla którego to się stało, najczęściej wymieniali złapanie na próbie kradzieży, albo ekshibicjonizm. Myślałem, że ludzie mają o mnie trochę lepszą opinię.
To o co w takim razie chodziło? Już śpieszę z tłumaczeniem. Otóż w publicznym miejscu, jakim jest sklep biedronka obowiązują zasady sztywniejsze niż w celi grypsujących, czy na terenie jednostki wojskowej. O ile zakaz wprowadzania psów, zakaz jedzenie lodów, jeżdżenia na rolkach, chodzenia w masce/hełmie, używania otwartego ognia, a nawet czasem zakaz gry w piłkę jestem w stanie zrozumieć, tak zakaz fotografowania jest dla mnie absurdalny, szczególnie że robiłem jedynie zdjęcia produktów. Jak się również okazuje nie do końca w zgodzie z polskim prawem.

złowieszczo przyświeca
Jednak Pan każe, sługa musi, więc pracownicy poczuli się zobowiązani do zwrócenia mi uwagi. Bardzo też chcieli się dowiedzieć po co mi są te zdjęcia, a odpowiedź, że jestem szpiegiem przemysłowym nie do końca ich zadowoliła. Kazano mi poczekać i pozwoliłem sobie na kolejny żarcik, czy czekamy na policję. Zupełnie nie znali się na żartach. W końcu przyszła pani kierownik zmiany, czy sklepu pokazała mi z wypiętą piersią i dumą w głosie naklejkę z przekreślonym aparatem.
Nie powiedziałbym, że wygrała, ale wchodzenie w jakiekolwiek dyskusje nie miałyby sensu, w dodatku nie chciałem denerwować jej, ani tym bardziej się. Przeprosiłem więc i wyszedłem ze sklepu. Teraz się tam nie pojawię, dopóki nie zapuszczę wąsa. Dowiedziałem się również, że jeżeli chce robić zdjęcia w sklepie powinienem się skontaktować z rzecznikiem prasowym biedronki. Albo kupić te wszystkie produkty i zrobić im zdjęcia w domu.
Także z powyższych informacji wynika, że wpis w żaden sposób nie jest sponsorowany przez biedronkę, a wynika z czystej sympatii do sklepu dla biedoty i faktu, że kupuję tam naprawdę sporo rzeczy. Szczególnie, że dwa lata miałem okazję mieszkać w Budapeszcie i zdążyłem zatęsknić do kilku niedostępnych gdzie indziej produktów, a niedługo wyjeżdżam, więc znów będzie mi ich brakować. Choć z powodu wyproszenia mnie ze sklepu na pewno brakuje tu kilku produktów i jakoś nie mam już więcej ochoty robić im zdjęć, ani opisywać. No chyba, że skontaktowałby się ze mną rzecznik prasowy Biedronki. No to lecimy.
Pierogi

I krokiety też. Bardzo smaczne wyroby garmażeryjne do odgrzania, ale raczej nie porwałbym się na kupno ich z mięsem. Jeżeli chodzi o mięso, to podchodzę do niego dość restrykcyjnie — nie przepadam za chrząstkami, przerostami, ani podrobami. Gdy sam gotuje, to doskonale wiem co jest w środku, jednak jeżeli mam kupić produkt robiony masowo z mięsa, to wtedy takie elementy mogą się tam znaleźć, a tego chciałbym uniknąć. W każdym razie wszystkie niemięsne były naprawdę smaczne i często z powodów sesyjno-lenistwowo-niezależnych zdarzało mi się je konsumować.
Kurczony wędzak

Odkryłem jego potencjał gdy robiłem praktyki technologiczne w firmie będącą potentantem w produkcji źródeł oświetlenia. Dostałem wtedy pokój w internacie, gdzie wśród całego szeregu wad był również problem braku lodówki. Musiałem więc postawić na jedzenie, które wytrzyma noc w temperaturze pokojowej i będzie się nadawało do spożycia. Ten produkt spełnił to założenie, a do tego okazał się wyjątkowo smaczny.
Owsiane ciastka

Mój współlokator z akademika zwykł mawiać, że one wcale nie są dobre i ja tak naprawdę ich nie lubię, ale kupuję z dwóch powodów. Bo wkręciłem sobie, że są zdrowe i należy je jeść, a także żeby on mi ich nie wyjadał. Podobnie się wypowiadał na temat owsianki. Skłamałbym, gdybym powiedział że te argumenty były dla mnie nieistotne, ale one są bardzo smaczne. Trochę suche, więc warto mieć sok bananowy pod ręką.
Pieczywo

Całe pieczywo w biedronce jest zaskakująco przyzwoite. Oczywiście istnieją piekarnie, lub sklepu, które mają smaczniejsze w swojej ofercie, jednak biedronkowe pieczywo to jest solidny pewniak. Tak jak niektórzy wolą zjeść cheeseburgera w macu, zamiast testować nieznane knajpy, tak jak bez rekomendacji wolę nie kupować chleba w nowym miejscu i wybiorę bezpieczny w dyskoncie z kropkowanym insektem.
Sok bananowy

To jest dopiero sztosik. Gęsty i słodki, więc można go rozrabiać z wodą w stosunku 1:1, a do tego świetnie smakuje z gęstym sokiem wiśniowym. Każdy inny sok po pewnym czasie mi się przepija , jednak dla bananowego nie jest to zagrożenie. Jeszcze truskawkowy ma tę zaletę, ale takiego nie znajdziemy w biedronce. I na pewno nie w takiej cenie.
Rurki z kremem

Tak jak lew jest królem dżungli, tak rurki są królem słodyczy z biedronki. Nie dość że są smaczne, to jeszcze sam sposób jedzenia zwiększa ich atrakcyjność. Krucha warstwa zewnętrzna, którą można zdzierać zębami w formie cienkich płatków, krusząc przy okazji na łóżko czy dywan, skrywa słodkie wnętrze. Słodkość kremu idealnie dopasowana, że z jednej każda kolejna jest rozkoszą dla podniebienia, a z drugiej strony nie zwymiotujemy po zjedzeniu całej paczki.
Jogurt o smaku tarty malinowej

Tu już sama nazwa powinna być dla wszystkich wystarczającą zachętą, to jest jogurt z malinami. Owoce jak wiadomo są najsmaczniejsze, a maliny zajmują wysoką pozycję. Kilka razy już próbowałem ustalić hierarchię owoców w smaczności, żeby o tym napisać, ale nigdy nie udało mi się jej napisać. I to wcale nie dlatego, że nie próbowałem. Nie umiałem po prostu się zdecydować, ale maliny były zawsze dość wysoko. Czasem nawet w top 3.
Ser liliput

Bezkonkurencyjny zwycięzca studenckiego konkursu dla tanich produktów żywnościowych w kategorii masa*smak/cena. Jak to żółty ser nadaje się na prawie wszystko, a już szczególnie na ciepło. Ciągle mam do niego sentyment. BTW żeby zwiększyć smaczność każdego żółtego sera, wystarczy do zetrzeć na paski. Nie mam pojęcia na jakiej zasadzie działa ten fenomen, ale pracuję nad tym.
Kiedyś będę tak bogaty, że pójdę do biedronki i kupię tam co tylko zechcę
–Typowy student, emeryci już się tak nie łudzą.
Ser Blue Niebieski

Nazwa sera jest śmieszna, bo jak to blue niebieski? To tak jakby nazwać ser fromage. Bo po francusku to jest ser. Albo restauracja na Węgrzech Hung(a)ry. Albo we Włoszech Eatalia. Jednak pomijając ułańską fantazję ludzi wymyślających nazwę, ser jest wspaniały. Dobrze pasuje z orzechami włoskimi i elegancko pasuje do zrobienia dipu, zjedzenia na kanapce i do gotowania.
Herbata Feel Green o smaku ananasa

Podobnie jak liliput zwycięzca w kategorii masa*smak/cena, tylko w grupie zawodników herbaty. Inne jej smaki są słabsze.
Kolega jeszcze mówi, że wódka z biedronki jest dobra. Ten sam kolega, co to nie chciał mi wyjadać płatków, ani ciastek owsianych, więc to nie jest taki przypadek, gdzie piszę że kolega, a tak naprawdę chodzi o mnie. Przyznałbym się, a tak to nigdy nie miałem okazji jej pić, ale 12.50 za pół litra brzmi rozsądnie, w sam raz na kieszeń gimnazjalisty. A przecież w wódce nie smak jest najważniejszy.
A wy jakie macie ulubione produkty? Bo w to, że nie przepadacie za zakupami w bieronce, to nie uwierzę.