Jest taka książka, na podstawie której nakręcono Blade Runnera, ale ja nie o tym chcę napisać. Tylko tytuł mi strasznie pasuje, choć chcę napisać o czym innym. Zresztą specjalnie ją przeczytałem, żeby móc napisać poprzednie zdanie.
Wiersze google
Kojarzycie wiersze z google? Chodzi o coś takiego, że zaczniecie wpisywać jakąś frazę, a wyświetlone podpowiedzi stworzą coś w rodzaju krótkiego utworu. Utworu, którego powstanie oparte jest na najpopularniejszych wyszukiwaniach, plus zasadzie działania algorytmu podpowiadającego.
Kto w takim razie jest autorem tych wierszy? Twórca kodu, wszyscy korzystający z google, czy po prostu maszyna?


Jak dla mnie, to jest to Twór maszyny. Algorytm uczący się działa na podobnej zasadzie co ludzki mózg. Rodzimy się z czystą kartą, dostajemy pamięć, zdolność wyciągania wniosków i pozostaje nam chłonąć bodźce i na podstawie ich analizy się uczyć. Oczywiście programy komputerowe są tylko ograniczoną, krzemową parodią ludzkiego mózgu mogącą działać w obrębie zaimplementowanych weń instrukcji, ale podstawy działania są podobne.
Ostatecznie dojdziemy do poziomu, gdzie komputery będą o wiele potężniejsze. Wręcz puśćmy wodze fantazji i stwierdźmy że będą porównywalne z ludzkim mózgiem. Czy wtedy również będziemy im odmawiać autorstwa sztuki? Czy może istnieje jakiś punkt potencjału intelektualnego, po przekroczeniu którego można będzie swobodnie przypisywać autorstwo maszynie? Czy jednak sztuka zawsze pozostanie domeną inteligencji opartych na węglu?
Ciekawsze algorytmy
Jakiś czas temu komputer Deep Blue (którego nazwa opiera się na innym sci-fi — Autostopem przez galaktykę, który bardzo polecam) pokonał mistrza szachowego Kasparowa. Szachy, arcytrudna gra z miliardami kombinacji, a komputery w 1997 nie były najlepsze. Nie można było kazać komputerowi na bieżąco przeliczać wszystkich wariantów, bo nawet teraźniejszy sprzęt by tego nie udźwignął. Zamiast tego posłużono się algorytmem uczącym się.

Możliwości komputerów do analizowania znacznie przewyższają ludzkie. Choć np. opracować robota, który by chodził tak jak człowiek byłoby o wiele, wiele trudniej.
W skrócie algorytm taki gra sam ze sobą miliardy partii i na ich podstawie „uczy się”, które ruchy są bardziej efektywne. W wielkim skrócie i uogólnieni dostarczamy mu tylko zbioru reguł, warunku wygranej i odpalamy. Oczywiście też to będzie trwało dość czasu, jednak jak już komputer przeliczy sobie te wszystkie gry to na podstawie ich wyników stworzy sobie dodatkową bazę wiedzy — instrukcje jak grać. Tak jak człowiek z doświadczeniem, tylko trochę lepszy. Bo to jednak komputer jest.
Gdyby ten sam czysty algorytm wgrać do dwóch komputerów i kazać im przesymulować taką samą ilość partii, to czy powstałby identyczny zawodnik? Albo chociaż równie dobry?
Nie mam pojęcia. Obstawiam jednak, że różnica mogłaby istnieć, a wraz z złożonością algorytmu i większą ilością symulacji mogłaby ona rosnąć. Może moja kolejna praca będzie związana ze sztucznymi inteligencjami i będę miał okazję sprawdzić, bądź dowiedzieć się takich rzeczy, zamiast wypisywać takie czcze rozważania. Zobaczymy.
Napisałem te przykłady, aby zrobić wprowadzenie do czegoś, co mnie ostatnio bardzo rozbawiło. Na styku człowieka z technologią może powstać wiele zabawnych sytuacji, a ta która spotkała mnie ostatnio była właśnie związana z algorytmem uczącym się.
Aplikacja feat Zdzisław
Dokładniej chodzi o aplikację pomagającą pisać SMS. Wspominałem już o niej we wpisie — Trudna sztuka pisania sms, jednak wtedy skupiłem się na sposobie wprowadzania informacji do telefonu. Nie wspomniałem tam, ze aplikacja „się uczy”, wychwytując moje wzorce i podpowiadając kolejne wyrazy, jakie mógłbym chcieć napisać.
Zacząłem od słowa cześć, a następnie akceptowałem wszystkie kolejne podpowiadane słowa. Pozwoliłem sobie dokonać delikatnej edycji, dodać znaki interpunkcyjne i wyszło takie dzieło:
Cześć stary,
Gdzie jest ten sam problem?
Z tym nie możemy się umówić na wtorek.
Na pewno nie używa się ich do pizzy,
I nie tylko.
W z z xD
W dniu dzisiejszym,
Świecie i w ogóle,
Nie mam miejscowych znajomych.
I rodziny. I przyjaciół.
I znajomych, i rodziny, i przyjaciół…
Wyłania się dość smutny obraz mojego życia, ale biorąc pod uwagę okoliczności jego powstania jest to dla mnie komiczne. To przecież tylko wstawianie po sobie wyuczonych słów przez algorytm, a nie moja ocena psychologiczna. No i czego na pewno się nie używa do pizzy? Drożdży?
Z drugiej strony nie wydaje mi się żebym samodzielnie stworzył „lepszy” wiersz. Ta forma jest dla mnie niezrozumiała niczym chęć ludzi do czytania o życiu celebrytów i równie daleka co oni. Za to niedługo wrócę do częstszych publikacji mej prozy życia, bo nareszcie wracam z podróży. Będę miał czas, spokój i możliwości, bo tematów już trochę nazbierałem.