Wyobraźmy sobie, że istnieje w Polsce rodzina, która wpadła na genialny pomysł zamontowania kamer w całym domu i transmitowania swojego życia online. Swojego życia, czwórki swoich małych dzieci, dwóch szynszyli, dwóch chomików i kilku szczurów. Przecież z tego powodu nic złego im się nie stanie, prawda?
Stała inwigilacja
Wyobraźmy sobie to dokładniej. Kamera w każdym pomieszczeniu, pokoje dzieci podpisane ich imionami. Kamera na balkon. Kamera na szynszyle. Kamera w kuchni, na balkonie i na korytarzu. Przynajmniej byli na tyle zapobiegliwi, że nie zamontowali kamery w toalecie. Choć może jest, ale dostępna tylko dla widzów VIP. W domu, miejscu które teoretycznie powinno być oazą spokoju i możliwością odcięcia się od reszty świata, szklane oko soczewki 24h na dobę nagrywa każdy ich ruch, by wraz z dźwiękiem transmitować na ogólnodostępnym kanale. Kamera na korytarz. Na szynszyle i szczury też.
Wyobraźmy sobie ich dzieci, w wieku od 2 do 13 lat. Rodzice łamiąc ich prawo do prywatności przeprowadzają na nich eksperyment społeczny, którego konsekwencji nie są w stanie przewidzieć. Szczególnie, że 13 lat to raczej nie jest wiek, w którym dziecko będzie zdawało sobie sprawę z tego co się dzieje, a co dopiero młodsze. Polska wersja Truman Show, bez product placement. Kamera w pokoju u 9 letniej Weroniki bacznie obserwuje każdy jej krok. Żeby mieć chwilę prywatności musi wchodzić w jej martwą sferę, albo chować się pod stertą koców. To już nawet koty w kocich kawiarniach mają się lepiej, bo jest tam specjalne miejsce, do którego goście nie mogą wchodzić.

Ironie w najlepszym wydaniu
Powyższa historyjka nie jest wytworem mojego umysłu. To dzieje się naprawdę, na stronie http://www.logopol.pl/ możemy sami sprawdzić jak się mają szynszyle. I cała reszta rodziny. Teoretycznie ma to służyć promocji ich firmy oferujących wypożyczanie samochodów, jak również zorganizowanie biegu, w którym udział weźmie ponad milion osób.
W przeciwieństwie do roku 1984, gdzie obserwował ludzi aparat władzy zwany wielkim bratem, tutaj każdy ma możliwość obserwacji. Sam w ramach researchu rzuciłem okiem, jednak bardziej mnie to zażenowało, niż zainteresowało. Paręnaście lat temu pomyślałbym, że to głupota, ekscentryczny ciekawostka, ekscentryczny wymysł, który nie przykuje niczyjej uwagi na więcej niż kilka minut.
Jednak od tamtego czasu sporo się zmieniło. Wkroczyliśmy w nowe milenium, dzwonowi Zygmunt pękło serca, a ja poznałem internet. Teraz sobie zdaję sprawę, że istnieją ludzie, dla których to będzie interesujące.
Trole
A teraz wyobraźmy sobie tych ludzi. Pewną specyficzną grupę, którym serce rośnie z radości na widok nieudanej rewolucji Magdy Gessler. Ludzi, którzy grając w gry internetowe, zamiast skupić się na wypełnieniu algorytmu przewidzianego przez twórców, starają się to jak najbardziej utrudnić to innym. Ludzi, dla których największą nagrodą jest gdy ktoś się złapie na ich misternie skonstruowany żarcik. Ludzi, którzy w internecie są anonimowi mogą łączyć się w realizacji swoich chorych pasji. Ludzi, którzy widząc potencjał do zrobienia komuś na złość piszą wiadomość na anonimowym forum „trolujemy?”.
I nie chodzi tutaj wcale o zamówienie na ich adres hawajskiej na cienkim cieście, albo innej do 15 złotych. Nie chodzi też o zamówienie pań do towarzystwa, ani nawet o zamówienie armatury łazienkowej za parę tysięcy złotych. Takie żarty, mimo że niemiłe i dokuczliwe dla ich ofiar, są dość prymitywne, a ludzka wyobraźnia jest nieskończona.
Mimo, że daleko mi do zrozumienia takich ludzi, to fascynują mnie. A raczej historie, jakie tworzą. Przytoczę kilka przykładów, jak to grupa anonimowych osób dokonała trolingu na masową skalę.
Bald for Bieber
Wyrosłem w czasach, kiedy jeszcze nie było gwiazd kreowanych przez Disney Channel, nigdy też nie byłem psychofanem żadnego muzyka. Istnieją jednak ludzie, którzy mieli mniej szczęścia i wystąpiły u nich te dwie cechy połączone. Z Justinem Bieberem jest trochę jak z E. L. James. Niby biją rekordy popularności, ale społeczność internetowa nie za bardzo za nimi przepada. Dlatego też na ofiary wybrali sobie fanów Justina.

Spreparowali kilka informacji o tym, że ich ulubiony piosenkarz zmaga się z ciężką odmianą białaczki, a jego fani mogą wyrazić solidarność i wsparcie goląc sobie głowy. Powstało też kilka profili podszywających się pod innych artystów, jak i również Justinka, mających nakłonić ludzi do wyrażania wsparcia goląc sobie głowę.
Tak, ludzie się na to nabrali. Setki nastolatków w porywie chwili ogoliło sobie głowy, a następnie wrzucili do internetu zdjęcia tagując #baldforbieber. Więcej informacji np. tutaj.
Wodoodporny iPhone
Sprzęt firmy z jabłuszkiem od dawna wzbudza skrajne emocje, a stereotypowy fan tej firmy postrzegany jest raczej jako niezbyt światła persona. Oczywiście są ludzie, którzy świadomie wybierają sprzęt firmy z Cupertino, jednak nie będziemy się rozwodzić nad wadami i zaletami iPhonów. Może jak kiedyś porwę się na taką hipsterkę jak jego zakup, to coś o tym napiszę. Teraz wróćmy do historii, gdzie grupa anonimowych internautów uprawia sztukę trolowania, biorąc na cel niezbyt ogarniętych fanów iPhone’a.
Akurat miał wychodzić nowy software iOS7, więc była to wspaniała okazja na zareklamowanie dodatkowej funkcji, która nie była prawdziwa. Padło na tak abstrakcyjny wybór, jak software gwarantujący wodoodporność telefonu. Oczywiście spreparowano profesjonalnie wyglądające grafiki informujące o tej nowej opcji. Nowy soft wykrywa zmiany termiczne na ekranie i w przypadku zalania Wszystkie znaki na niebie i ziemi, zawartość cukru w moczu, oraz rozsądek na poziomie rozwielitki mówią, że nikt nie powinien się nabrać na ten numer.
Nic bardziej mylnego. Więcej informacji np. tutaj.
#Applewave
Zachęceni sukcesem poprzedniej akcji internauci, nie spoczęli na laurach, tylko przygotowali nowy psikus z okazji kolejnej aktualizacji softu. Tym razem postanowili się przekonać, czy znajdą się ludzie, którzy uwierzą w możliwość ładowania telefonu z mikrofalówce. Widać progres w rozwoju, wzorem apple nadali nazwę nowej opcji ich telefonów, żeby wyglądała na bardziej wiarygodną. Oczywiście do tego również stworzono specjalne grafiki i za pomocą setek fikcyjnych kont zaczęto rozpowszechniać w internecie.
W tych materiałach można wyczytać, że po aktualizacji oprogramowania, pasmo radiowe telefonu zsynchronizuje się z mikrofalami, co pozwoli ładować telefon. Powiedzmy, że wiedza o tym, że mikrofale wprowadzają w rezonans elektrony cząsteczki wody i przez to zwiększają jej temperaturę, nie jest zbyt powszechną wiedzą, ale nawet pomimo użycia poważnych słów takich jak synchronizacja, częstotliwość i pasmo, pomysł ładowania telefonu w mikrofalówce powinien zapalić lampkę ostrzegawczą.

Może jednak potwierdzę tę informację, zanim włożę wart kilka tysięcy telefon do urządzenia, które wybucha jajka, topi żołnierzyki, w połączeniu z płonącymi zapałkami wytwarza piorun i czasem służy do pogrzania jedzenia? Jednak nie wszyscy mają takie pokłady instynktu samozachowawczego, więcej informacji tutaj.
Rodzina online
W Polsce istnieje rodzina, która wpadła na genialny pomysł zamontowania kamer w całym domu i transmitowania swojego życia online. Swojego życia, czwórki swoich małych dzieci, dwóch szynszyli, dwóch chomików i kilku szczurów. Na szczęście rzecznik praw dziecka interweniował.
Kamery w pokojach dzieci nie transmitują już obrazu, ale cała reszta pozostała bez zmian. Mam nadzieję, że z tego powodu nic złego im się nie stanie.

logopol.pl