Dziś dostałem świetną okazję, aby poruszyć temat, o którym już kiedyś próbowałem coś napisać — czyli dlaczego powoływanie się na Jezuska zamiast świadczyć o dobrym sercu osoby, zapala u mnie lamkę ostrzegawczą.
Być dobrym człowiekiem
Jest to bardzo rozmyte stwierdzenie, a definicji znajdziemy tyle, ile ludzi. Jednak każdy każdy powinien się ze mną zgodzić, że można to ocenić po czynach człowieka. Intencje czy motywacje pozostają nieistotne, gdyż i tak nie jesteśmy w stanie ich poznać. To czy ktoś pomaga aby zaspokoić swoje sumienie, trafić do nieba, czy budując kredyt zaufania, aby móc w przyszłości poprosić o zwrot przysługi, nie interesuje nas.
Próbując podać główną cechę definiującą dobrego człowieka wybrałbym empatyczny. Trzeba najpierw wczuć się w czyjąś sytuację, żeby wiedzieć jak się czuje i jak mu pomóc.

To tylko przykład
Wczoraj w internecie zobaczyłem wielkie poruszenie, spowodowane naszym ultramaratończykiem Piotrem Kuryłą. W skrócie — aby pojechać na maraton, postanowił oddać psa do schroniska w dość niezorganizowany sposób. W środku upalnego dnia przywiązał go do bramy schroniska, zostawił mu wodę i odjechał. Oczywiście daleki jestem od pochwalania tego czynu, aczkolwiek chciałbym na niego spojrzeć z trochę innej perspektywy. Piotr Kuryła pochodzi z miejscowości liczącej sobie 318 mieszkańców. Czy ktoś z czytelników był kiedyś w takiej wiosce i widział jak tam traktuje się zwierzęta?
Ostatnio głośne było zabicie lwiego celebryty Cecila, przez Amerykańskiego dentystę. W internecie zlinczowano tego człowieka niszcząc mu karierę i życie. Przy okazji nie zwracając uwagi na to, że rocznie jest ich zabijana ponad setka. Człowiek, który wybrał sobie akurat to zwierzę do odstrzelenia przyjął cały impet na klatę, podczas gdy o innych myśliwych nawet nie wspomniano. Podobna sytuacja ma się tutaj.
Trzymanie zarobaczonego, wygłodzonego psa na metrowym łańcuchu, karmienie go resztkami i szczucie na obcych to jest normalka polskiej wsi. Czasem zimą rzuci się mu jakiś stary koc, który poszedłby na szmaty i tak można sobie prawie zerowym kosztem zapewnić żywy alarm. Oczywiście nie wszyscy tak robią, ale stanowią oni margines. Zresztą Piotr Kuryło stwierdził, że postąpił dobrze, bo mógł przecież przywiązać psa do drzewa w lesie. W porównaniu do tego co całe życie było dla niego normą, zachował się o wiele lepiej.
Jednak w dalszym ciągu źle.

Sportowiec
Piotr Kuryło miał to szczęście, lub tego pecha, że jest osobą medialną, nawet ja o nim słyszałem wcześniej. Znany maratończyk, pokonujący pieszo dystanse, które większość ludzi nie przejechało nigdy samochodem. To w połączeniu z jego zachowaniem spowodowało, że zapłacił bardzo wysoką cenę. Sponsorzy się wycofali, czemu się wcale nie dziwię, a on stracił szacunek jako sportowiec — coś czemu poświęcił tysiące godzin treningów i całe swoje życie.
I nie pisałbym tego przydługiego wstępu, gdyby nie żałosne próby tłumaczenia się z tego czynu. Jako religijny człowiek z różańcem w ręku i papieżem na koszulce porównał się do Jezusa zlinczowanego przez tłum, a całą sprawę przedstawił jako nagonkę na kościół. Bo to bardzo wierzący człowiek jest i nie wyobraża sobie, że mógłby być zły. A o empatii zapewne nie słyszał.
O ortografii również. Trochę czasu mi zajęło przetłumaczenie pzełdo na pseudo, aż przypomniało mi się moja próba zapisania słowa quasi, gdy byłem w podstawówce.

Atak na kościół
Postąpił według zakodowanego algorytmu — powołam się na Boga, więc nie mogę być złym człowiekiem. Problem z tym jest taki, że na Boga powołać się nie można, jedynie na ziemskie uzurpacje słów tego wyimaginowanego bytu, a one nijak nie świadczą o byciu dobrym człowiekiem. Szczególnie, że zwierzęta, wg mitologii katolickiej, zajmują dość niskie miejsce w hierarchii, nawet niższe niż kobiety, więc nie trzeba ich traktować na równi z ludźmi.
Już w samej księdze rodzaju człowiek dostaje przyzwolenie, aby panować nad zwierzętami. Papież Franciszek rozpętał straszną aferę, gdy stwierdził, że pies małego chłopca trafił do nieba. Tadeusz Rydzyk też się kiedyś wypowiadał o psach, że wiadomo gdzie ich miejsce. Wygłosił tę wypowiedź w kontekście tego, że ludzie zamiast wysyłać pieniądze na Radio Maryja, to wolą utrzymywać zwierzęta. Katolicką moralność bardzo dobrze podsumował nadpapież Terlikowski — W chrześcijaństwie nie chodzi o bycie dobrym człowiekiem, a o zbawienie.

@MirekVoice07, Twitter
Piotr Kuryło nie zrobiłby tak już drugi raz, bo nie wiedział jak to się potoczy. Nie dlatego, że źle postąpił, że skrzywdził zwierzę, tylko dlatego że ludzie go zlinczowali. Podobnej argumentacji używają przed sobą ludzie walczący przeciwko in vitro, eutanazji, czy aborcji, skazując przy tym innych na cierpienie. Bo katolik uważa się za dobrego człowieka, kiedy jest religijny, a bycie religijnym utożsamia z byciem dobrym człowiekiem.
Dlatego określenie „jestem dobrym człowiekiem, bo wierzę w boga xyz” jest dla mnie równie niedorzeczne, co „religia zyx jest religią pokoju”.