Mrówki to niesamowite zwierzęta. Tworzą społeczności kastowe sięgające nawet pół miliona osobników, są w stanie podnieść kilkunastokrotność swojej wagi i wykonują mrówczą pracę. Ale nie o tym miałem pisać, przynajmniej nie w tym akapicie.

Photo credit: Adrian Dreßler / Foter / CC BY
Mrówka
Słoneczne czerwcowe popołudnie, siedzę w parku pod drzewem kontemplując przyrodę. Nie przeszkadza mi zimna od wilgoci ziemia, ani szorstka kora odbijająca swoją fakturę na plecach. Ciepły letni wiatr nieustannie mnie utula i kołysze gałęziami pełnymi liści. Każdy z nich w obecnej chwili absorbuje światło słoneczne, co w połączeniu z pobieraniem życiodajnej wody poprzez korzenie pozwala im przeprowadzać reakcję fotosyntezy. W efekcie roślina rozrasta się i produkuje tlen.
Czuję delikatne łaskotanie na karku, chwilę później już wiem, że to tylko mrówka. Jedna z wielu tysięcy żyjących przy tym drzewie, niedoceniana robotnica w znoju codziennych obowiązków. Jej śmierć pozostałaby niezauważona dla drzewa, jak i dla innych mrówek. Nie zabijam jej jednak, odkładam na ziemię, żeby mogła wykonywać algorytm swojego zachowania. Będzie w dalszym ciągu wgryzać się żuwaczkami w liście drzewa i transportować je do mrowiska. Wykorzystuje jego zasoby, jednak jednocześnie poluje na larwy pasożytów gnieżdżące się w zagłębieniach kory. Żadne z nich bez drugiego nie funkcjonowałoby tak dobrze.
Jeden z wielu przykładów wzajemnej i bezpośredniej zależności od siebie organizmów. Mamy nawet na to takie ładne słowo — symbioza. Jak wzrokiem sięgnąć widzę rośliny, myślę o nich i o zwierzętach które się tam kryją. Czy schowane w liściach, czy te ryjące w ziemi, czy też te niewidoczne ludzkim okiem. Każdy jeden organizm ma wpływ na całe otaczające go środowisko.
W dalszym ciągu podnoszę wzrok aż napotykam linię horyzontu. Przekraczam ją i moim oczom ukazują się chmury. Od kiedy za dziecka oglądnąłem bajkę Herkules, zawsze widzę tam postaci greckich bogów. Majestatyczne olbrzymy znajdujące się w pozornym bezruchu, kilka tysięcy metrów nade mną. Skondensowana para wodna. Podnoszę głowę jeszcze wyżej i zauważam gałęzie pełne liści falujące na wietrze. Każdy z nich w obecnej chwili absorbuje światło słoneczne…
I w środku tego mistycznego cyklu ja.
Człowiek

Photo credit: Wiertz Sébastien / Foter / CC BY
Segreguję śmieci. Każda plastikowa butelka i puszka jest przeze mnie zgniatana przed wyrzuceniem. Nakrętki z butelek odkładam i przekazuję na ich zbiórki. Tak samo z zużytymi bateriami i sprzętem elektronicznym. Zakręcam wodę na czas mycia zębów. Mimo bujnej wyobraźnie nie jestem w stanie zwizualizować sytuacji, w której zostawiłbym śmieci w parku, lesie, rzece bądź na morzem, a takich zwyrodnialców karałbym chłostą. Nie palę, a widząc rozrzucone na ziemi niedopałki czuję, jakby ktoś gasił je na mojej skórze.
Wiele osób nie zwraca uwagi na takie rzeczy, jednak dla mnie jest ważne żeby żyć w harmonii z otoczeniem.
Nie chodzi tu tylko o dbanie o środowisko, również dbam o ludzi. Dzień dobry, proszę, dziękuję, to nie jest wstyd używać tych zwrotów. Pomogę znieść walizkę po schodach, przeprowadzę staruszkę przez pasy, ustąpię miejsca w tramwaju. Takie tam standardowe acts of kindness. Wysyłam dobrą energię, z nadzieją że będzie krążyć wśród nas.
Energocyrkulacja
Ludzie lubią słyszeć, że są wyjątkowi. Jedyni w swoim rodzaju, mogą osiągnąć co tylko zechcą.
Prawda jest taka, że jesteśmy jak mrówki. Nasze zwyczaje, każda jedna rzecz którą robimy, na wpływ na wszystko wokół nas. Może nie bezpośredni i może nie zauważalny zbyt łatwo, bądź szybko. Małe rzeczy wykonywane przez setki tysięcy osób w dłuższym okresie czasu powodują ogromne skutki.
Od nas tylko zależy czy będą to skutki pozytywne.