Czyli w jaki sposób na milionach komputerów jest przeprowadzana instalacja programów, których użytkownicy nie chcą i jak unikną tej sytuacji.

Niedzielni użytkownicy
Zdecydowana większość osób posiadających samochody, ogranicza się tylko do jego używania. Czasem jeszcze wleją do baku i przy okazji przetrą przednią szybę na stacji. Olej, filtry, konserwacja, to jest poza zakresem ich zainteresowań.
Podobnie ma się sprawa z komputerami. Dostają świeży system i na nim działają — pasjans, porno, przeglądarka. Usuwanie starych programów, defragmentacja, czy czyszczenie rejestru jawi im się jako wiedza tajemna zdobywana latami przez specjalistów IT w mroźnych górach Tybetu. A jak coś się psuje to „komputery mnie nie lubią”, bądź „przy mnie zawsze coś nie działa”.
Menadzer pobierania
Użytkownicy komputerów niejednokrotnie spotykają się z sytuacją, że trzeba zainstalować jakiś program. Nie jest to specjalnie trudny proces. Jeżeli ktoś umie czytać, nie boi się, że za monitorem mieszka Asmodeusz, poradzi sobie bez problemu. Szczególnie, że mamy do dyspozycji tryb instalacji dla początkujących. Ale co to dokładnie znaczy?
Na potrzeby notki ściągnąłem program Ultra ISO ze strony softonic. Tzn. nie program, lecz małą aplikację, która po uruchomieniu ściągnie program samodzielnie. I tutaj już zaczynają się sztuczki, przez które przeciętni użytkownicy zainstalują sobie sporo dodatkowego, niechcianego softu.
Te wszystkie menadżery pobierania służą temu, aby zainstalować na tysiącach komputerów dodatkowe oprogramowanie.

Oba te ekrany wyświetlają się przy instalowaniu Ultra ISO, mimo że każdy z nich jest opisany jako opcja 2/4.
Karaluchy
Pierwszy krok to akceptacja nieczytanej licencji. W kolejnym kroku stajemy przed możliwością zainstalowania dodatkowego oprogramowania — RegCleanPro. Satysfakcja gwarantowana, 5 gwiazdek Michelina, testowane na tysiącach aplikacji, niestety w wersji trialowej. Domyślnie oczywiście mamy zaznaczoną opcję, że chcemy zainstalować. Także jeżeli ktoś pomyśli, że to reklama, to nieświadomy niczego zgodzi się na instalację.
Kolejny krok, kolejna pułapka, prawie jak w podziemiach Candlekeep. Tym razem Site Finder, w przypadku którego wyrażamy swoją chęć zainstalowania klikając „Akceptuję >”. Przycisk ten strategicznie umiejscowiony jest tam, gdzie okienko wcześniej był przycisk dalej. Jeżeli nie chcemy instalować, trzeba przesunąć myszkę i kliknąć „Pomijać”.
Czyli przed właściwą instalacją pożądanego przez nas softu, możemy niepotrzebnie zainstalować dwa dodatkowe programy.

Co to za software wykorzystuje takie metody, żeby zainstalować się na wielu komputerach? Czyżby wirusy?
Tryb dla idiotów
Teraz o kolejnej pułapce, będącej źródłem tytułu notki. Musiałem ściągnąć inny program, bo Ultra ISO nie chciał mnie oszukać po raz trzeci. W wielu przypadkach instalacja programów może się wykonać w trucie podstawowym (rekomendowane), bądź dla zaawansowanych. Tu akurat jest po angielsku, ale gdy występuje w polskich instalatorach, tak to jest tłumaczone.
Prosty mechanizm — software jest instalowany, notyfikacja o tym jest wysyłana przez internet, a później ktoś za to zgarnia pieniądze. Ja to rozumiem, ja to szanuję, ja to nawet doceniam. Jednak wkurwia mnie to niezmiernie, dlatego też o tym piszę. Szczególnie gdy ktoś prosi mnie o pomoc z komputerem.
Dlatego wiecie, podajcie ten tekst dalej. Pomóżcie uchronić nieświadomych tego ludzi przed zaśmiecaniem sobie komputera niechcianym softem.