Dziś dotknęła mnie wielka tragedia. Czuje się o wiele gorzej niż gdy na koncercie Iron Maiden nie zagrali Fear of The Dark. Umarł jeden z moich ulubionych autorów. Dokończyłem więc tekst, który leżał rozpoczęty od paru miesięcy. Nie przypuszczałem, że będzie on epitafium. Chciałbym jednak, aby więcej osób mogło się zapoznać z jego twórczością Pratchetta.

Dokładnie chodzi mi o serię Świata Dysku. Udało mi się ukończyć wszystkie czterdzieści książek i jest mi strasznie źle, że to już koniec przygód z Moistem von Lipwigiem, Gardło Sobie Podrzynam Dibblerem, lordem Vetinarim, Myślakiem Stibbornem i Nac Nac Figlami. Chętnie podzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat jego wszystkiego co znajduje się na grzbiecie ogromnego, kosmicznego żółwia A’ttuina, który niesie Świat Dysku.
Serie
Właśnie, jego książki dzielą się na serie. Zanim zaczniemy się zagłębiać postawmy sprawę jasno. Uniwersum Świata Dysku jest niepowtarzalne i pozwala autorowi zrealizować niemalże każdą koncepcję. Wszystkie książki Prattcheta dzielą nieco pokręcony, spójny świat i rządzące nim prawa, w którym wątki różnorodnych opowieści splatają się ze sobą tysiące razy. Świat, który jest parodią naszego i w groteskowy sposób pokazuje jego problemy i przywary. Wszystko to w połączeniu z lekkim piórem, świetnym humorem i zaskakującym spojrzeniem na znane nam od lat historie.
Początkowo drugoplanowe postacie stają się ważnymi bohaterami (magiczny kufer, Nooby Noobs, Vimes, Śmierć), a sam świat rozwija się wraz z nimi. Rozwija się gwałtownie — jesteśmy świadkami rewolucji technologicznych — wynalezienie druku, broni palnej, kręcenie filmów, komputer HEX, drukowanie banknotów, linie telegraficzne i wreszcie maszyna parowa. Każda z tych innowacji uderza niczym taran w nie przygotowany świat burząc jego naturalny porządek, przyciągając ludzi chętnych władzy i pieniędzy. Nie będziemy się znudzić, szczególnie że autor regularnie raczy nas nowymi postaciami. Początek serii o moim ulubionym bohaterze to tom 33.
Jedyną wadą książek z tej serii może być początkowa ciężkostrawność. Pierwsze tomy, zanim poznałem uniwersum, męczyły mnie. Ciężko było mi przeczytać kilka pod rząd, musiałem sobie urozmaicać innymi lekturami.
Jednak jak już mnie wciągnęło postanowiłem przeczytać wszystko chronologicznie. Owszem zdarzało mi się teraz przerywać serię inną książką, ale już nie z konieczności. Łykałem Pratchetta jak młody pelikan. A o czym w ogóle są te książki?
Magowie

Rincewind wybiera się w pełną przygód podróż na kufrze. Co rusz ktoś będzie chciał go zgładzić, aż w końcu ucieknie na krawędź dysku i będzie miał okazję zbadać płeć A’tuina — kosmicznego żółwia na którym cztery ogromne słonie podtrzymują świet dysku.
Pierwsze książki są o fajtłapowatym magu, który nigdy nie nauczył się żadnego zaklęcia, prócz jednego z najpotężniejszej, związanej łańcuchem w podziemiach Niewidocznego Uniwersytetu, księgi. Inne zaklęcia zwyczajnie bały się tam znaleźć. Wieczny nieudacznik, ciągle przed kimś ucieka, najczęściej przed śmiercią.
Duża wątków rozpoczyna się i nie ma kontynuacji, bądź ma ich bardzo niewiele — bogowie, Dwukwiat, góra smoków. widać że autor dopiero zaczynał bawić się z konwencją. W porównaniu do innych serii dla mnie kiepściutko, ale to i tak są bardzo dobre książki. Po prostu reszta jest wypasiona. W pierwszej książce zostaje przewodnikiem pierwszego w świecie Dysku turysty, który ufa każdemu i chce zobaczyć dokładnie każdą sytuacje, z bójkami w barze i napadem łącznie, a wszędzie podąża za nim magiczny i krwiożerczy kufer pełen złota.
O ile sama postać Rincewinda na początku mnie irytowała, to później już patrzyłem na niego jak na kolegę, który zawsze się wydurnia przekraczając wiele różnych granic. Z politowaniem, ale i tak cieszyłem się, że go widzę. Za to instytucja Niewidocznego Uniwersytetu i to co się tam działo zasługuje na owacje na stojąco. Wrogo nastawieni do siebie magowie w wyścigu po władze, dopóki Nadrektorem nie został Mustrum Ridcully. Następnie Myślak Stibbons opracował komputer HEX i sprawy przybrały interesujący obrót.
Sześć tysięcy mil? Za pomocą magii? Zdaje pan sobie sprawę, jakie to trudne?
– Cenię swoją ignorancję w tej kwestii.Mamy jedynego bibliotekarza, który nogą potrafi wyrwać rękę. Ludzie umieją to uszanować. Nie dalej jak parę dni temu szef Gildii Złodziei pytał, czy nie moglibyśmy zmienić w małpę ich bibliotekarza.
Szewc Rincewind? Żebrak Rincewind? Złodziej Rincewind? Właściwie wszystko oprócz trupa Rincewinda wymagało szkolenia lub zdolności, których nie posiadał.
Czarownice

Wiedźmy to zawsze był wdzięczny temat, dobre postacie na bohaterów książki. Szczególnie kiedy umiera władca ziemi na której żyją, a jego potomek ginie. Wiedźmy otrzymują dziecko od służącego w opiekę i oddają je w ręce cyrkowej grupy. Babcia Weatherwax wie, że przeznaczenie pokieruja księciem, żeby tu wrócił i wręcza mu koronę. Wiedźmy oceniają czas powrotu księcia na 15 lat i zamrażają czas wokół całego Lancre. W międzyczasie nowy władca i morderca poprzedniego króla duke Felmat zasiada na tronie. Pod silnym naciskiem żony postanawia zorganizować przedstawienie, które postawi go w dobrym świetle, a wiedźmy w złym. Wszystko po to, żeby straciły swą moc.
Magia czarownic i magia magów to dwie zupełnie różne rzeczy. Czarownice trzymają się bliżej natury, pomagają ludziom stosująć tzw. głowologię, czyli po naszemu psychologię. Opierają się na swoim autorytecie, dlatego nieczęsto muszą korzystać ze swoich prawdziwych mocy. Za to głównym wysiłkiem magów jest pochłanianie ogromnych ilości jedzenia, w celu ograniczania ich mogących zniszczyć świat eksperymentów.
Despotyczna babcia Weatherwax pomiata wszystkimi, a głównie pozostałymi dwoma czarownicami z okolicy. Niania Ogg ma wielkiego wrogo nastawionego do wszystkiego, jednookiego kocura Greebo. Sama za to wydała książkę „Pikuantne rozkosze” i nie jest to wcale książka kucharska. Bardziej się wiąże z tym że urodziła gromadę dzieci i jej potomstwo rozsiane jest po całym dysku. Margrat Garlik jest za to nijaka.
Babcia Weatherwax często bywała zagniewana. Uważała to za swój mocny punkt: szczery gniew jest jedną z największych twórczych potęg wszechświata. Trzeba jednak nad nim panować. To nie znaczy, że można pozwolić mu wyciekać i znikać. Należy go spiętrzyć, ostrożnie, żeby osiągnął spad roboczy, pozwolić mu zalać całe doliny umysłu i dopiero wtedy, kiedy cała konstrukcja ma za chwilę pęknąć, otworzyć wąską rurę u samej podstawy, by twardy jak stal strumień gniewu pchnął turbiny zemsty.
Ma też pewien błysk w oczach, zwykle spotykany u osób, które odkryły, że są bardziej inteligentne niż większość ludzi. Choć nie odkryły jeszcze, że jedną z bardziej inteligentnych rzeczy, jakie mogą zrobić, to nie dopuścić, by wzmiankowani ludzie się o tym dowiedzieli.
— Może przejdziemy się dookoła i go obejrzymy? — zaproponowała posłusznie niania, wiedząc, że babcinej ciekawości dorównuje jedynie babcine pragnienie, by się z ową ciekawością nie zdradzić.
Straż Miejska

Kapitan Vimes płynie na przygodę. Wysłany na wieś wraz z kamerdynerem aby odpocząć odkrywają wielki spisek. Okazuje się, że ludzie z wioski znęcają się nad okolicznymi goblinami i gdzieś je wywożą. Dla Vimesa, głównego gliniarza w najbardziej postępowym Ankh-Morpork gobliny mają takie same prawa jak ludzie. Postanawia działać. Do pomocy ma kamerdynera który jest wspaniałym służącym i niebezpiecznym zabójcą. Okazuje się, że gobliny są spławiane rzeką. Pozostaje tylko ruszyć za nimi w pościg.
Genialny cykl, o początkowo żałosnej pojedynczej jednostce straży miejskiej, która boi się wyjść na ulicę. Jednak za sprawą determinacji i charakteru jej komendanta Samuela Vimesa staje się sprawnie działającą organizacją, ratującą największe miasto na Dysku Anhk-Morpork z niejednej opresji. Od początku towarzyszy nam dwóch unikających jakichkolwiek obowiązków strażników — Nobby Nobbsa i Freda Colona. Towarzysze od flaszki, kleptomani z mądrościami „tata, a facet w barze powiedział”. Noobs to jest śmieszna postać z opisu przypomina żula i nikt nie wierzy, że jest człowiekiem. Do tego polityka wielkiego miasta i Vetinari <3. To jest tak genialnie przerysowana postać tyrana i skrytobójcy, uwielbiam o nim czytać. W dalszych tomach straży jest go sporo.
Kolejne książki traktują o kolejnych aferach, śledztwach i nieprzyjemnościach jakie spotkały Ankh-Morpork, a dzielna straż miejska na czelu z komendantem Vimesem pomaga je zwalczać. Z każdym kolejnym tomem sprawy są coraz trudniejsze, ale w ramach rozwoju jednostki straży przyłączają się m.in. wilkołak Angua, troll Deutrytus, zombie Reginald Shoe, krasnoludka Cudo Tyłeczek i wiele innych gatunków.
Trzeba było to zrobić, ale społeczeństwo – czymkolwiek jest – nie zawsze lubi tych, którzy robią to, co musi być zrobione, albo mówią to, co musi być powiedziane.
Marchewa złożył obie dłonie i jak taranem wbił się między dwóch ludzi, rozsuwając ich na boki. Stękając i opierając się, tłum rozstąpił się przed nim niczym tor wodny przed lepszej klasy prorokiem.
Sierżant Colon odebrał rozległe wykształcenie. Ukończył Szkołę „Mój Tato Zawsze Powtarzał”, College „To Przecież Rozsądne”, a obecnie był studentem podyplomowym Uniwersytetu „Co Mi Powiedział Jeden Facet w Pubie”.
Człowiek widywał czasem takie rzeczy, po których nie mógł uwierzyć nie tylko w bogów, ale też w normalne człowieczeństwo i świadectwo własnych oczu. Z tego, co pamiętał, Keel miał zbliżone poglądy. Trzeba robić swoje. Jeśli istnieli bogowie, człowiek spodziewał się po nich, że też robią swoje, i nie przeszkadzał im w pracy.
Tiffany Obolała

Tiffany Obolała wyjechała ze swojej rodzinnej okolicy, aby kształcić się u innych wiedźm. Jako wyjątkowo uzdolnioną trafiła do pani Treason, u której mało kto wytrzymywał kilka dni. Jej nowa mentorka jest od dawna ślepa i głucha, ale od dawna wykorzystuje dwa kruki do widzenia, a mysz aby słyszeć. Została zaproszona na niezwykłą uroczystość — taniec zimistrza z wiosną. Bohaterka znając podobny rytuał ze swojej Kredy zaczęłą tańczyć i tym zwróciła uwagę Zimistrza. A on się zakochał, teraz za pomocą śniegu i mrozu przekazuje swoje uczucia. Tiffany musi się z nią zmierzyć, albo wiosna nigdy nie nadejdzie.
Mała czarownica pochodząca z jałowego dla tej profesji terenu — kredy. Tiffany jest nadwyraz mądra jak na swój wiek i rezolutną dziewczyną, która odziedziczyła ogromną moc po swojej babci. Szybko zdobywa uznanie wielu czarownic, w tym najważniejszej Babci Weatherwax. Poznajemy ją w wieku 9 lat, gdy musi stawić czoła królowej elfów, która pragnie zawładnąć kredą. Z pomocą przychodzi jej lud Nac Mac Feegle, małych, bardzo silnych ludzików z wielką skłonnością do bójek oraz alkoholu, obawiających się tylko jednej kobiety — wodzy swojego klanu. Którą to Akwila przypadkowo zostaje stawiając podczas bardzo niezręcznej sytuacji. Śmiesznie się o tym czyta, szczególnie gdy pozna się lepiej lud Nac Mac Feegle, który nie boi się śmierci. Każdy myśli że już umarł. W końcu żyje w wspaniałym świecie, gdzie może pić do oporu i wszczynać bójki z każdym, a robią to głównie ze sobą. Dla nich warto przeczytać ten cykl.
Zwróćcie uwagę, żeby tłumaczenie było Pana Piotra W. Cholewy!
Zalecane leczenie (dop. owiec): codzienna dawka terpentyny do zakończenia czegokolwiek – dygotania, terpentyny lub owcy.
Tak. To właśnie jestem ja. Ostrożna i logiczna, i zawsze przyglądam się uważnie wszystkiemu, czego nie rozumiem. Złości mnie, kiedy słyszę, jak ludzie używają nie odpowiednich słów! Mam talent do sera. Szybko czytam książki. I myślę. I zawsze mam przy sobie kawałek sznurka. Taka właśnie jestem!
Jeśli chodzi o czary – powiedziała panna Weatherwax – to uczenie się ich nie ma nic wspólnego z uczęszczaniem do szkoły. Najpierw przechodzi się test, a następnie całe lata poświęca się na zrozumienie, jak się go przeszło. Z życiem jest nieco podobnie.
Moisc von Lipvig

Tutaj okładka przedstawia pierwszą książkę z serii opisaną w opisie.
Mój faworyt. Skazany na śmierć oszust, którego ratuje lord Veritani rozszyfrowując charakter tego człowieka i postanawia wykorzystać go do własnych celów. Stawia przed nim wybór, zostać głównym poczmistrzem, albo powrót na szubienicę. Lipwig jest wyjątkowo dobry w swoim fachu, jednak Vetinari nie utrzymał się na stanowisku przez lata przez piękne oczy, a w młodości skończył prestiżową gildię skrytobójców. Moist trafia do zaniedbane budynku wypełnionego nie wysyłanymi od dziesiątek lat listami, w którym wciąż urzędują starzy pracownicy, wykonując tylko mechaniczne i zupełnie niepotrzebne czynności. Lipvig postanawia podjąć wyzwanie i postawić pocztę na nogi. W tym celu nie cofnie się przed żadnym oszustwem.
Moist jest geniuszem zbrodni, od razu przypomniał mi się Kevin Mitnick i jego książka „Sztuka podstępu”. Zawsze z zainteresowaniem czytam opowieści o geniuszach, gdyż spodziewam się po nich fantastycznej fabuły. Nie zawiodłem się. Duże pieniądze i układy bohaterów zapewniają im bardzo wiele swobody w knuciu misternych planów. Tak jak lubię. Do tego cały czas jest tam Vetinari.
– Panie Lipwig, dziś rano zupełnie się pan nie znał na byciu martwym, a jednak, gdyby nie moja interwencja, doskonale by pan sobie z tym poradził.
Świat był cudownie wolny od ludzi uczciwych, a wspaniale pełen takich, którzy wierzą, że potrafią odróżnić człowieka uczciwego od oszusta.
Kto postawiłby znanego przestępcę na czele ważnej dziedziny działalności państwa? Oprócz, powiedzmy, przeciętnego wyborcy.
– Lubiłem ten garnitur! Mogłeś go chociaż zachować na szmaty…
– Przepraszam, Sir. Uznałem, Że Szmaty Zostały Zachowane Na Pański Garnitur.Przeżycie było ciężkie jak akt narodzin, z dodatkowym utrudnieniem w postaci nieobecności matki.
Śmierć

Ach, to też jest pierwsza serii. Czytając na kindlu nie widziałem okładki wcześniej i są tacy bardzo bajkowi wszyscy bohaterowie. Jedynie Vimes wcześniej pasował do mojej wizji. No i Zimistrz też spoko.
Pojawia się w prawie każdej książce i nie musiało minąć wiele czasu, by stał się głównym bohaterem. Wykonując od wieków, w perfekcyjny sposób jedyną w swoim rodzaju pracę poczuł się zmęczony. Z tego powodu postanowił znaleźć ludzkiego ucznia. A to dopiero pierwsza historia.
Śmierć standardowo szkieletem, posiadającym ludzkiego konia, gdyż szkieletowy za bardzo uwierał go w siodle i powypychany sianem wyglądałby niezbyt majestatycznie. W śmieszny sposób jest przedstawiony jego stereotyp, szczególnie rozmowy z bohaterami. Śmierć lubi też koty, a to się zawsze liczy u człowieka. Zawsze mówi z wielkiej litery, bardzo spodobał mi się ten pomysł, czytelnik od razu wie z kim ma do czynienia, bo bohater nie zawsze.
Pod jego dachem mieszka człowiek, który oszukał śmierć. Zostało mu jeszcze tylko pół godziny życia, ale w domu Śmierci trwa w stanie pośrednim i piasek w jego klepsydrze się nie przesypuje. Jest to ktoś, kto wywarł spory wpływ na świat Dysku, ale nie będę spoilerował.
Śmierć siedział na szczycie góry. Nie była ona szczególnie . wysoka, naga ani złowroga. Nie urządzały na niej sabatównagie czarownice — na Dysku czarownice generalnie nie popierały zdejmowania z siebie więcej odzieży, niż było to absolutnie niezbędne w danej chwili. Nie nawiedzały jej widma. Żadni nadzy starcy nie siedzieli na szczycie i nie dzielili się mądrością, ponieważ pierwszą konkluzją, do jakiej dochodzi prawdziwie mądry starzec, jest ta, że siedzenie nago na szczycie góry prowadzi nie tylko do hemoroidów, ale do odmrożonych hemoroidów.
Ale również mniej spektakularne wydarzenia mają swoich Jeźdźców. Na przykład Czterej Jeźdźcy Przeziębienia to Zasmarkanie, Kaszel, Katar i Brak Chusteczek;
O ile Śmierć wiedział, jedynym powodem dowolnych ludzkich kontaktów ze świniami i owcami był fakt, że stanowiły preludium do kotletów i kiełbas.
AT LAST, SIR TERRY, WE MUST WALK TOGETHER.
— Terry Pratchett (@terryandrob) March 12, 2015
Cytaty różne

To jest akurat Potworny Regiment. Ciężka sytuacja w kraju zwanym Borogravia, gdzie wszyscy ludzie są w objęciach psychopatycznej religii, ciągle powiększającej listę obrzydliwości. Znajdują się tam takie rzeczy jak skały, czosnek, kolor niebieski i mnóstwo innych głupot. Kraj cały czas angażuje się w bezsensowne wojny, które rozpoczyna z sąsiadami. Wysłani tam mężczyźni wracają okaleczeni, a częściej nie wracają. Polly Perks postanawia wyruszyć w poszukiwania swojego brata wysłanego na front. Uczy się pokracznego chodzenia, bekania, plucia i podszywa się po chłopaka. Na szczęście po swojej stronie ma najsprytniejszego sierżanta Jackruma, do tego na miejsce zmierza Vimes. Bardzo dobra książka, w której wszyscy bohaterowie są nowi i występują tylko raz. Polecam od niej zacząć, bo bardzo mało nawiązań jest do innych książek, a opowiada trochę o świecie, choć w zupełnie innym miejscu, niż zazwyczaj dzieje się akcja.
Gdyby wzywano chętnych do walki o tytuł mistrza świata w nieruszaniu się, on by się nawet nie ruszył.
To znaczy myślał o czytaniu i pisaniu jak o butach — są potrzebne, ale w końcu nie służą do zabawy, i należy być podejrzliwym wobec tych, których te czynności podniecają.
Nietrudno osiągnąć luksus, kiedy określa się go jako coś do jedzenia co najmniej raz dziennie, a zwłaszcza gdy ma się tak szeroką definicję „czegoś do jedzenia”.
Może opowiem panu o tych kiełbaskach — podjął, gładko zmieniając bieg wewnętrznego silnika na wsteczny. — Kiedy w rzeźni ktoś odrąbał sobie kciuk, nie zatrzymali nawet maszyny do mielenia. Prawdopodobnie nie znajdzie pan w niej żadnego szczura, ponieważ szczury omijają to miejsce.
No przecież do tego służą reguły, rozumiesz? Żebyś się dobrze zastanowił, zanim je złamiesz.
Heinrich miał w okolicy reputację człowieka sprytnego, lecz Ankh-Morpork wyprzedziło spryt już tysiące lat temu, przemknęło obok chytrości, zostawiło za sobą przebiegłość, a teraz, okrężną drogą, znów docierało do prostolinijności.
Wyglądał jak coś, co zrobiła na prezent niewidoma ciotka – coś takiego, czego człowiek boi się wyrzucić na śmietnik, by śmieciarze nie śmiali się z niego i kopniakami nie przewracali mu pojemników.
Jak czytać
Jeśli jesteś freakiem, znasz już kilka książek, albo od razu wiesz, że chcesz się zaznajomić ze wszystkim zaczniej od początku. Nie umknie Tobie żadne nawiązanie, a do tego w chronologicznym porządku będziesz obserwować rozwój tego niezwykłego świata.
W pozostałych przypadkach wybierz serię, która najbardziej Cię zaciekawiła, przeczytaj kilka książek i przemyśl ponownie poprzedni punkt.
Mam nadzieję, że udało mi się przekonać Ciebie i doradzić w jak czytać książki Pratchetta. Miłej zabawy, ja mam ją już niestety za sobą.
Kiedyś już pisałem dlaczego lubię Pratchetta TUTAJ.