Dziś o tym co wszyscy lubią najbardziej. Ile co kosztuje, ile się wydaje, ile kto ma pieniędzy, na podstawie własnego doświadczenia w półrocznej podróży i bardzo skrupulatnych notatek dotyczących mojego budżetu podczas samotnej podróży.
Tak naprawdę, to notatki nie są aż tak bardzo skrupulatne, w porównaniu do tych które prowadziłem wiodąc standardowe życie korposzczura. Te dane służą tylko pokazaniu rzędu wydawanych kwot. Trudno na ich podstawie wychwycić którędy pieniądze niepotrzebnie uciekają, bo podczas podróży nie da się prowadzić uregulowanego trybu życia, a do tego jest jest o wiele więcej niespodziewanych wydatków. Normalnie zapisuję sobie z o wiele większą starannością i precyzją, tutaj jednak ograniczyłem się do kilku najprostszych kategorii.

Uzbierał mi się już dość ładny kopczyk monet z różnych krajów. W ogóle wiecie że amerykańskie monety nie mają nominału 20 centów? Jest moneta 25 centów. Mózg rozjebany.
Zanim jednak przejdziemy do konkretnych kwot, trzeba pamiętać że te dane są jedynie poglądowe. Wszystko zależy od tego gdzie będziemy podróżować, w jaki sposób, na czym oszczędzać, naszych umiejętności targowania się, a także od szczęścia. Można zapewne zrobić tę samą trasę 2 razy taniej, jak i 8 razy drożej (w tym kierunku to raczej nie ma ograniczeń). Na początku opiszę jak wygląda mój tryb podróży. Założyłem sobie podróżowanie budżetowe, jednak istnieją rzeczy, na które bez problemu mogę wydać dużo pieniędzy. A na co konkretnie wydałem i ile?
Kategorie
Noclegi. Couchsurfing jest tak niszowym tematem, że odpuściłem całkowicie. Praktycznie każdą noc spędziłem w hostelu, jedynie kilka w namiocie (wypożyczonym). Wyszukuję tanich i jak się da to przyzwoitych. Jeżeli nie ma robaków, można się wykąpać i jest internet, to w zupełności mnie zadowala, w końcu jestem tu aby spędzić noc czy dwie, a nie zamieszkać na stałe. Parę razy byłem w ładnych hostelach, z ogromnymi łóżkami, garstką osób w dormie, wypasioną kuchnią, tuż nad rzeką z rozłożonymi hamakami i innymi atrakcjami, ale wcale nie potrzebuję takich rzeczy. Wolę oszczędzić te kilka dolarów na każdej nocy, szczególnie że tych nocy prawie 200 za mną, a jeszcze sporo przede mną. Nie zawsze jednak taniej znaczy gorzej. Te słowa piszę z hostelu Bambu w Panamie, David gdzie są do wyboru dwa dormy — jeden w pomieszczeniu, a drugi w domku na drzewie. I mimo że ten drugi wart jest o wiele więcej, to kosztuje 3 dolary mniej.

Nie tylko mieszkam w domku na drzewie, ale jest tutaj też dziwny kotek. Gość mi mówił jak to zwierze się nazywa po hiszpańsku, ale nie pamiętam.
Transport. W praktycznie wszystkich przypadkach stawiam na lokalne środki, unikając przy tym trochę wygodniejszych i znacznie przepłaconych transportów dla turystów. Wychodzi to nieco wolniej, mniej wygodnie i znacznie taniej. Kilka razy zdarzyło mi się przejechać się stopem, ale zawsze przypadkiem. Tzn. nigdy nie planowałem, że będę łapał stopa, tylko jakoś tak się okazało. Prócz szkoły hiszpańskiego, kursu nurkowania i dwóch miejsc gdzie zatrzymałem się na troszkę dłużej, z zasady nie zostaje więcej niż 2–3 noce, więc jeżdżę całkiem sporo. Do tego staram sporo spaceruję. Jeżeli z dworca do hostelu jest 2–3 km, to idę. Taksówek, czy miejscowych odmian moto-taxi używam tylko gdy jest zła pogoda, zbyt późno, albo chcę zdążyć na wczesny autobus.
Jedzenie. Jest to ostatnia z rzeczy, na której bym oszczędzał. Nie znaczy to jednak, że chodzę do ekskluzywnych, europejskich restauracji (kilka razy popełniłem ten błąd). Staram się odnajdywać miejsca do których chodzą mieszkańcy, jeżeli nie stanowią co najmniej połowy gości, to nie jest to dobry znak. W większości przypadków są to małe jadłodajnie tzw. comedor, bądź jedzenie z ulicznych straganów. Na palcach obu rąk mógłbym zliczyć razy, w których sam gotowałem. Również jeśli straciłbym kilka palców. Do tego kupuję sporo owoców, ale one są dość tanie.
Alkohol. Niespecjalnie przepadam, ale jakoś odruchowo zapisywałem wszystko w osobnej kategorii, więc pokażę i to. Kilka razy zdarzyło mi się kupić jakieś driny, czy jakieś browary jak wyszedłem ze świeżo poznanymi ludźmi. O wiele bardziej z powodów socjalnych, niż tego że lubię smak, albo bycie pijanym. Oczywiście ceny są zależne od kraju, ale można przyjąć, że ceny w knajpach są porównywalne, a ciężki alkohol jest tutaj droższy.
Atrakcje w większości dzielą się na praktycznie darmowe i na drogie. Żebym gdzieś poszedł, stosunek mojego zainteresowania przez cenę musi osiągnąć odpowiedni poziom, także część sobie odpuściłem. Z drugiej strony jestem w stanie dużo zapłacić, jeżeli znajdę coś godnego uwagi (np. nurkowanie). Prócz takich zorganizowanych atrakcji wrzuciłem tutaj wszelkiego rodzaju bilety do muzeów, parków narodowych, czy inne takie.
Inne — w tej kategorii zapisałem wszystkie wydatki, których nie chciało mi się kategoryzować, zazwyczaj z tego powodu że niewiele się na nie wydaje. W głównej mierze znajdują się tutaj pamiątki, pralnia, środki kosmetyczne, ubrania, w skrócie wszystko co nie wlicza się w poprzednie kategorie.
Znacie już mniej więcej założenia i to jak wygląda moja podróż. Zanim jednak przejdziemy do poszczególnych krajów, poświęcę jeszcze akapit na opis przygotowań do podróży. Tego ile i na co wydałem, zanim wyruszyłem z domu. W związku z faktem, że nigdy wcześniej nie podróżowałem na taką skalę, musiałem kupić praktycznie wszystko.
Przygotowania
Opieka medyczna — Ameryka środkowa to egzotyczny region świata, gdzie grasują choroby, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni. Mimo że większość krajów szczepienia na nie uznaje za zalecane, ale nie obowiązkowe, warto je zrobić. Dwie wizyty u lekarza, plus cztery szczepienia i skompletowanie podstawowej apteczki podróżnej i ubezpieczenie w Euro26 kosztowało mnie 1250 zł.
Ciekawostka — jeżeli masz ubezpieczenie w Niemczech, możesz dostać zwrot pieniędzy za szczepienia.
Sprzęt — Przede wszystkim plecak, nawet jeżeli nie planujesz forsownych marszów górskich, to warto żeby był wygodny, bo niejednokrotnie będziesz go nosić. Również warto dobrać rozsądnie rozmiar plecaka. Ja mam Quechua easyfit 70 (400 zł), który jest dość spory, ale nie muszę zamieniać się w mistrza tetrisa podczas pakowania, a i bez strachu o miejsce mogę sobie coś dokupić. Do tego ma z tyłu specjalny zamek wzdłuż głównej komory, co znacznie ułatwia jego eksploatację. Dodatkowo kupiłem leciutki śpiwór (150 zł), żeby mieć na wszelki wypadek. Przydał mi się ledwie kilka razy i to nigdy nie był niezbędny. I jeszcze do tego sandały trekkingowe (400 zł). Wiem, że pod względem atrakcyjności brzmi to jak multipla cabrio, ale podczas długiej podróży użyteczność jest najważniejszą cechą. A w tym są akurat bardzo dobre.
Ubrania — O ile bieliznę i lekkie ubrania to po prostu można wyciągnąć z szafy, tak te na gorszą pogodę wolałem kupić nowe. Po pierwsze zestaw wodoodporny — kurtka i spodnie z odpinanymi nogawkami (400 zł, nie oceniajcie mnie przez pryzmat tych spodni, tylko spodnie przez pryzmat użyteczności), do tego lekka, ale ciepła bluza z Decathlona (60 zł). W połączeniu ze sobą dają zdumiewające efekty. Koniecznie jeszcze bielizna termiczna. Prócz tego kupiłem sobie okulary przeciwsłoneczne (65 zł), ręcznik podróżniczy (30 zł), mały plecak, kosmetyczkę, kąpielówki, kilka par świeżej bielizny i skarpet.
Elektronika — Tu przygotowałem się porządnie i trochę rzeczy kupiłem. Przede wszystkim kamerę sportową sjcam5000+ (640 zł) z selfie stickiem (70 zł),oraz telefon Sony Xperia Z1 (740 zł), które to rzeczy już mi obie ukradli. Z tego co mi zostało to komputer Sony Vaio 11A (2800 zł), słuchawki Sennheiser PMX95 (200 zł, polecam je z całego serca), Kindle Paperwhite 3 z etui (612 zł), powerbank (116 zł), statyw gorillapod (76 zł), latarkę czołową no i żeby móc to ładować to adapter uniwersalny do gniazdek (25 zł).
Oczywiście nie wymieniłem co do sztuki każdej rzeczy, a cenę podałem tylko przy większych zakupach. Wszystko wyżej wymienione łącznie kosztowało mnie 8100 zł. No i wisienka na torcie czyli bilet do Ameryki — popełniłem ten błąd, że przyleciałem na Dominikanę (340 $), skąd wbrew pozorom i zdrowemu rozsądkowi nie da się wydostać łodzią. Także musiałem kupić kolejny bilet, do Kostaryki za praktycznie tę samą kwotę (320 $).
Plan podróży
W skrócie to wyglądało tak, że odwiedziłem Dominikanę, następnie przyleciałem do Kostaryki, gdzie spędziłem kilka dni i wyruszyłem na północ. Posiedziałem miesiąc w Hondurasie, następnie trzy w Gwatemali, aż zajechałem do Meksyku. Następnie w przeciągu praktycznie tygodnia wróciłem z powrotem do Kostaryki przez Salwador drogą wodną, omijając przy tym drugą wizytę w Hondurasie, a następnie zachodnim wybrzeżem przejechałem do Panamy, gdzie jestem aktualnie. Jakby ktoś był bardziej zainteresowany szczegółami, to poniżej znajdzie linki do konkretnych wpisów z podsumowaniami:
Drugi miesiąc podróży
Trzeci miesiąc podróży
Czwarty miesiąc podróży
Piąty miesiąc podróży
Szósty miesiąc podróży
Dominikana
Opłata wjazdowa
Noclegi
Jedzenie
Transport
Alkohol
Atrakcje
Inne
Łącznie
10 $
195 $
108 $
24 $
15 $
85 $
5 $
432 $
Dominikana budzi we mnie mieszane uczucia. Jest to dobry kraj jak mamy zamiar zostać w jednym miejscu na surfing albo plażing, wykupimy sobie jakieś all inclusive i nie będziemy musieli się użerać z ludźmi, to jest to raj na ziemi. Naprawdę przepiękne okoliczności, jednak jak dodamy ludzi, którzy nie tylko chcą na nas zarobić, ale wręcz wycisnąć wszystko rzucając nawet 10-krotnie wyższe ceny, to nawet najpiękniejsze plaże tego nie nadrabiają. Zresztą moja ulubiona historia, to pani w informacji turystycznej w stolicy powiedziała mi, że nie ma transportu publicznego na lotnisko, a jak jej wygarnąłem, że to kłamstwo i mi nie chce pomóc, to powiedziała że skoro mam pieniądze na podróżowanie, to mogę zapłacić za taksówkę. Zdecydowanie odradzam w ramach wycieczek backpackerskich, czy takich które mają na celu zjechanie kraju, bo nie dość że strasznie słabo to idzie, to jeszcze nie ma się z niej jak wydostać.
Ja miałem to szczęście, że spotkałem dwoje polaków, którzy przyjechali tam na wakacje z konkretnym planem i wynajętym samochodem. Jako, że to były ich jedyne wakacje w roku, to musiałem się dostosować do wyboru miejsc noclegowych (drogie), ale za to nie musiałem się martwić transportem, organizacją atrakcji i targowaniem się o nie. Zresztą sam kraj do najtańszych nie należy.
Kostaryka
Opłata wjazdowa
Noclegi
Jedzenie
Transport
Alkohol
Atrakcje
Inne
Łącznie
2x3 $
104 $
90 $
65 $
3 $
170 $
0 $
432 $
Kostaryka jest przepiękna. Przepiękna, ale droga. Dlatego też postanowiłem szybko zrobić kilka atrakcji i uciekać. Tak też spędziłem dzień na spływie raftingowym (99 $), pojechałem na wycieczkę przez las deszczowy na jezioro znajdujące się w kraterze wygasłego wulkanu (50 $), byłem w rzece zasilanej źródłem geotermalnym i odwiedziłem plantację kawy (22 $). Znajduje się tutaj mnóstwo stref klimatycznych, co skutkuje ogromnym zróżnicowaniem flory i fauny. To był jeszcze początek mojej podróży, więc korzystałem z prywatnego przewoźnika.
Do tego przyjeżdżając przez nią kilka dni temu ukradli mi telefon, a następnie okazało się, że zachodnie wybrzeże to praktycznie tylko i wyłącznie miejsca, gdzie można surfować. Zapewne jest tam o wiele więcej miejsc wartych zobaczenia, no ale przecież to miał być wyjazd z niskim budżetem.
Nikaragua
Opłata wjazdowa
Noclegi
Jedzenie
Transport
Alkohol
Atrakcje
Inne
Łącznie
2x13 $
98 $
70 $
39 $
2 $
55 $
13 $
277 $
Nareszcie coś taniego. Pamiętam jak wziąłem dolara w kieszeń i wyszedłem bez znajomości hiszpańskiego, ale z mocnym postanowieniem kupienia za to ananasa. Bo w końcu jestem w egzotycznym kraju i chce jeść tanio lokalne owoce. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy dostałem trzy. Dwa zjadłem od razu i tak sparzyłem język, że trzeciego musiałem oddać. Przyjechałem do stolicy, ale tam jest obrzydliwie (wszystkie stolice/duże miasta w Ameryce Centralnej są brzydkie i bardziej niebezpieczne, a do tego zupełnie nieturystyczne. Można, a nawet powinno się je omijać, nic na tym nie stracimy, a wręcz zyskamy spokój i więcej czasu w wartych tego miejscach). Ze stolicy transportem miejskim pojechałem do Leon, gdzie postanowiłem odpocząć kilka dni. Zjechałem sobie z wulkanu, posiedziałem na plażach, porozmawiałem z ludźmi w hostelach i chodziłem kilka razy dziennie na obiad za półtora dolara. Okazało się, że jadąc tam ominąłem jedną z największych atrakcji kraju — wyspę Ometepe, która jest praktycznie tylko dwoma wulkanami na ogromnym jeziorze w środku kraju.
Na szczęście w drodze powrotnej nadrobiłem to niedopatrzenie. Wyspa jest warta odwiedzenia nawet na parę dni, ale najlepiej jakby ktoś chciał spędzić sobie tydzień czy dłużej w takim odcięciu. Prócz miasteczek znajduje się w niej kilka miejscówek praktycznie w środku dżungli. Nawet dróg do tych miejsc za bardzo nie ma. Przyjeżdżasz i odpoczywasz. Masz zapewnione najspokojniejsze warunki na świecie, mieszkając z okoliczną rodziną (to nie są hotele, tylko prywatne domy gdzie mieszkają całe, kilku pokoleniowe rodziny), która również zapewnia wyżywienie. Ja bym się nudził, ale kilka dni w hostelu w jednym z miasteczek było super doświadczeniem. Sam nocleg był bardzo tani (5$), jednak cena jedzenia jest kilkukrotnie wyższa niż w innych częściach kraju (co oznacza obiad za 5–7$). Super opcją jest wypożyczenie motocykla (20 $), czy quada, aby objechać wyspę.
Honduras
Opłata wjazdowa
Noclegi
Jedzenie
Transport
Alkohol
Atrakcje
Inne
Łącznie
6 $
94 $
144 $
73 $
16 $
750 $
80 $
1152 $
Na początek wylądowałem w stolicy, która jest droga i obrzydliwa, a do tego podobno niebezpieczna. Później miałem problemy z wydostaniem się z niej z powodu Wielkanocy, ale udało mi się autostopować nad jezioro Yojoa, które jest miejscem zdecydowanie wartym odwiedzenia. Prócz niesamowitych okoliczności przyrody znajduje się tam też bardzo znany i dobry hostel/restauracja/browar. Tanie noclegi (było pełne, więc wypożyczyli mi namiot co wyszło jeszcze taniej 3,5 $), dobre jedzenie (choć ich duże porcje nie są dla mnie duże), a do tego większość brzegu jeziora jest dziewicza i można iść na wschód słońca połączony z obserwacją ptaków, okoliczne wodospady, jaskinie, czy po prostu wypożyczyć kajak albo łódkę. Wciąż mnie boli jak przypomnę sobie odciski, które mi się zrobiły od drewnianych wioseł. Nie zostałem tam jednak długo, bo wpłaciłem zaliczkę na kurs nurkowania na wysie Utila (basic + advanced open water diver 750 $, gdzie w cenie było jeszcze podajże 7, czy 8 noclegów).
Utila jest najbardziej wartym odwiedzenia miejscem w całym Hondurasie, choć jeśli nie zamierzasz nurkować, to nie ma sensu tam przyjeżdżać. Wyspa żyje nurkowaniem i obsługą turystów, więc nic innego tam nie uświadczysz. Przez tydzień, czy dwa jest to spoko, ale na dłuższą metę nudne. No chyba że zamierzasz zrobić kurs divemastera i zostać tam na jakiś czas jako instruktor (kilkoro ludzi przyjechało z takim nastawieniem), to wtedy to jest miejsce dla Ciebie. Choć mnie strasznie męczyła monotonia w dostępnym jedzeniu. No i pomimo kupienia środka na komary, po posmarowaniu którym czułem się jakbym wysmarował nogi masłem, tak mnie pogryzły, że musiałem iść do lekarza (stąd też wysokie koszty w kategorii inne. Mam nadzieję, że jak wrócę to załatwię zwrot z ubezpieczalni, na razie jednak zostawiłem je tutaj). Ceny noclegów są dość niskie (8 $), choć jedzenie droższe. Jak to na wyspie.
Guatemala
Opłata wjazdowa
Noclegi
Jedzenie
Transport
Alkohol
Atrakcje
Inne
8 tygodni kursu hiszpańskiego
Łącznie
0 $
173 $
445 $
130 $
10 $
34 $
13 $
1372 $
2176 $
Pamiętam dokładnie jak wjeżdżając gość przybił mi 90 dni na paszporcie i sobie pomyślałem — ta na pewno 90 dni. A później to musiałem się sprężać, żeby opuścić kraj przed upływem terminu. W każdym razie przyjechałem tutaj nauczyć się trochę hiszpańskiego, początkowo zostać 2, może 3 tygodnie. Okazało się, że opcja miesiąca nauki z zakwaterowaniem i wyżywieniem, po 6 godzin indywidualnych zajęć dziennie jest tak opłacalna i dobra, że zostałem 8 tygodni aż przerobiłem cały materiał. Dlatego też tak względnie małe wydatki na jedzenie i noclegi, po prostu były zawarte w cenie kursu. Jakby ktoś się decydował to najlepiej nad jeziorem Atitlan, Antigua ma najbardziej opłacalne warunki (ilość godzin/cena), a Quetzaltenango jest okropne i omijać.
Skoro szkoła hiszpańskiego najtańsza ze wszystkich krajów wokół, to można się spodziewać, że inne rzeczy również będą tanie. No i tak było. W międzyczasie wspiąłem się na wulkan Acatenango (29 $, ale różne biura podróży oferowały różne ceny, jeden gość zapłacił za to 15$ więcej niż ja), a jak skończyłem szkołę to na dwa tygodnie zatrzymałem się nad jeziorem, żeby posiedzieć, popatrzeć na wodę i odpocząć. Następnie objechałem cały kraj w poszukiwaniu atrakcji turystycznych, w szczególności godne polecenia Semuc Champey i ruiny starożytnego miasta Majów w Tical. Ponieważ tam było tanio, to nie śpieszyłem się zbytnio i czekałem do ostatniego dnia, aby opuścić kraj.
Belize
Opłata wjazdowa
Noclegi
Jedzenie
Transport
Alkohol
Atrakcje
Inne
Łącznie
24 $
25 $
25 $
15 $
0 $
10 $
0 $
75 $
Belize. Uhm. Nie spodobał mi się wcale ten kraj. Byłem tylko kawałem za granicą z Guatemalą i rozmyśliłem się. Nie było to rozsądne, bo opłatę wyjściową i tak musiałem zapłacić i teraz wiem, że powinienem był przebić się na północ do Meksyku, no ale trudno. Nie mam zbyt wiele do powiedzenia na ten temat, prócz tego że drogo, nieprzyjemnie i że nie warte.
Meksyk
Opłata wjazdowa
Noclegi
Jedzenie
Transport
Alkohol
Atrakcje
Inne
Łącznie
20 $
113 $
108 $
61 $
7 $
4 $
12 $
305 $
Z Belize wróciłem do Flores i stamtąd do Meksyku. Oczywiście jak to ja zebrałem się zbyt późno, ale miałem szczęście i z granicy mnie zautostopowali do pobliskiego miasteczka, gdzie znalazłem busika do Palenque. Meksyk jest tani. Może i hostele w tych turystycznych miejscach dochodzą do 10$ za noc, ale jedzenie jest bardzo smaczne i bardzo tanie. Zresztą sam transport też jest tani, o ile się zna hiszpański i odnajdzie się transport publiczny. Bo w innym przypadku pozostaje nam pójście na oficjalną stację, gdzie jest klima, telewizory w autobusach, ludzie mówiący po angielsku i dwukrotnie wyższe ceny. Generalnie unikałem, choć raz nie miałem wyjścia. Udało mi się jednak dostać 50% zniżki studenckiej na kartę euro26, więc spoko.
Stamtąd pojechałem na wschód, praktycznie przy granicy z Belize. Wiem, głupio strasznie. W miejscowości Bacalar zostałem na prawie 2 tygodnie, bo przepiękne okoliczności, tanie jedzenie i nocleg na melinie w namiocie za 5,5 $. Później powrót tą samą, nieoptymalną drogą. Pomimo plotek o niebezpieczeństwach związanych ze strajkiem nauczycieli, czy kartelach narkotykowych niczego nie widziałem i ani przez chwilę nie czułem się zagrożony. Meksyk jest ogromnym krajem, a jego atrakcje turystyczne są rozrzucone bardzo daleko od siebie, także nie jestem żadnym specjalistą. Po prostu pochillowałem sobie trochę na wybrzeżu i tyle. Aż przyszedł czas powrotu na południe.
El Salvador
Opłata wjazdowa
Noclegi
Jedzenie
Transport
Alkohol
Atrakcje
Inne
Łącznie
0 $
20 $
36 $
52 $
0 $
0 $
0 $
108 $
Byłem tu tylko przejazdem. Domyślnie miałem spędzić jedną noc i zapłacić zawrotną kwotę 165 $ za transport do Leon. Mailowałem z właścicielem firmy, miało być wszystko spoko, ale jak przyjechałem do stolicy to pisze mi, że jest mały problem. Nie do końca zrozumiałem o co mu chodzi, a w sumie to nawet mnie to przestało interesować jak zaproponował mi tę trasę dzień później za jedyne 50 $. Też za dużo nie mogę powiedzieć o tym kraju, szczególnie że byłem tylko w stolicy, a jak wspominałem duże miasta są godne omijania, a nie ich odwiedzania.
Panama
Opłata wjazdowa
Noclegi
Jedzenie
Transport
Alkohol
Atrakcje
Inne
Łącznie
6 $
94 $
144 $
73 $
16 $
750 $
80 $
1152 $
Jestem tutaj, choć dopiero kilka dni. Ceny hostelowe są standardowe, albo troszkę wyższe niż standardowe (około 10 $), ale za to jedzenie jest tanie (spory obiad za 3–4 $) no i transport jest strasznie tani (80 km za 1,5 $). Za parę dni przylatuje mój przyjaciel i razem uderzamy do Ameryki Południowej, zaczynając od pokonania granicy z Kolumbią drogą wodną. Ale to już jest temat na inny wpis.
Podsumowanie
Wyruszyłem 183 dni temu i wszystkie opisane w tym poście wydatki wynoszą na chwilę obecną 7841 $, czyli jakieś 43$ dziennie. Wydawać by się mogło że sporo, ale znacie dokładnie kontekst i ich rozłożenie. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, dla kogo te informacje będą nie tylko interesujące, ale również przydatne.