Zawsze otaczają nas dziwni ludzie. Tylko my jesteśmy ostatnią ostoją normalności w tym zwariowanym świecie.

Photo credit: ro_buk [I’m not there] / Foter / CC BY-NC
Miara normalności
Co to znaczy, że ktoś jest normalny? Zastanawiałem się nad tym pytaniem będąc w ogólniaku i już wtedy wiedziałem, że to nie ja. Miałem dużo kolczyków, tatuaże w planach, byłem olimpijczykiem z matematyki, czyli całkiem niecodzienne połączenie.
Jako wzorzec nomalności uznałem kolegę z klasy — Piotrka. Dobry uczeń, ale bez przesady. Z kategorii osób, które przewijają się w tle życia, ale nie poświęcimy im tyle uwagi, żeby zapamiętać nazwisko. Nigdy ostatni i nigdy pierwszy, zawsze cichy, spokojny, niewyróżniający się, nie zwracający niczyjej uwagi. Urodzony przeciętniak, solidny średniak.
Pewnie nigdy by nie pomyślał, że mógł się stać obiektem moich rozmyślań. Normalności jednak nie da się jednoznacznie zdefiniować i zostawić pod szklaną pokrywą, tuż obok kilograma w Sèvres. Wszystko zależy od szerokości geograficznej, czasu, grupy społecznej, i wielu innych czynników.
Opowieści
Wyobraź sobie, że masz za zadanie opisać swoją sytuację życiową w formie opowieści. Tu trochę podkolorować, dodać celną ripostę która przyszła nam za późno do głowy, czy odjąć sobie 10 kg, czy dodać 10 cm. Takie drobne modyfikacje, żeby było bardziej interesujące. Mimo wprowadzenia takich zabiegów i tak większość osób przedstawi siebie jako zwyczajną, normalną osobę, dostrzegającą absurdy otaczającej jej rzeczywistości.
Rozbudowywujemy teraz troszkę opisu naszego życia, wymyślmy jakąś historię, która się nam wydarzy. Jak rozwinęlibyście fabułę?
Już trochę lepiej. Jednak większość ludzi ograniczy się do:
Życie to nie bajka
Nie znaleźliśmy przejścia do Narnii, nie dostaliśmy listu do Hogwardu, no to teraz można już tylko mieć nadzieję, że Gandalf nas odwiedzi w 44 urodziny. Jednak samo czekanie nic nam nie da. Nie sprawi, że nasze życie się zmieni, nie rzucimy znienawidzonej pracy, nie wytkniemy fałszywym znajomym ich hipokryzji, nie wyprowadzimy się z zapyziałego miasta, nie odrzucimy aktualnego trybu życia by zostać mnichem.
Problem jest taki, że nigdy nie spotka nas żaden szczęśliwy przypadek, który odmieni nasze życie. Voldemort nie zabił naszych rodziców, ani nie jesteśmy zrodzeni z midichlorianów. Szczęśliwe przypadku zdarzają się tylko w książkach.
Albo ludziom, którzy ciężką pracą je sprowokowali i mieli wystarczająco wytrwałości, rozumu i doświadczenia, by móc je wykorzystać.

Tak, to ja. Bardzo lubiłem te kolczyki w nosie…
Spójrz na siebie. Zajebiście, nie?
Tworzenie opowieści daje spore pole do popisu, jednak tym razem sytuacja jest troszeczkę inna. My jesteśmy głównym bohaterem i wszystko co wymyślimy jest odbiciem tego, jak sami siebie postrzegamy. To jak o sobie myślimy, ma ogromny wpływ na to, jacy jesteśmy.
Mówiąc normalny, ludzie mają na myśli przeciętny. Myśląc o sobie w ten sposób ograniczasz się. Nigdy przez to nie będziesz tą odważną, interesującą, niecodzienną, spontaniczną, przebojową osobą. No chyba, że na facebooku.
Całe życie spędzasz sam na sam, ze swoim szaleństwem. Najwyższy czas się zaakceptować i polubić.