Pisanie na temat każdej jego książki osobno byłoby zlekceważeniem wartości, jaką tworzą wszystkie razem, gdyż zachodzi tu zjawisko synergii.

Sir Pratchetta znam i szanuje. W pełni zasłużenie dostał tytuł szlachecki za swój wkład w literaturę, a sam świat dysku jest jednym z najlepiej wykreowanych uniwersum jakie spotkałem w literaturze. Gdy zaczynałem czytać kolory magii na początku trochę mnie męczyło. Zresztą Rincewind nie jest moim ulubionym bohaterem, choć bawił mnie jednokrotnie. Także na początku musiałem w ramach odpoczynku pomiędzy książkami czytać sobie coś innych autorów. Przeczytałem może z 6 książek, a później jakoś nie kontynuowałem. Pół roku temu zacząłem z powrotem czytać, od samego początku i teraz już nie potrzebuję przerw. A wszystko dlatego, że mam teraz odniesienie do całokształtu tła wydarzeń. Pratchett wykreował bardzo interesujący świat i świetnie się w nim czuje. Zawsze używam porównania do Tolkiena, który to również wykreował wspaniały świat, jednak nie wykorzystał go prawie w ogóle. Napisał raptem kilka książek. Oczywiście jest to absurdalny i nierealny świat, ale czy to zmniejsza jego wartość? W końcu mamy do czynienia z fantastyką.
Nie tylko wykreowana rzeczywistość jest tym co charakteryzuje Pratchetta. Pomimo tego że jego książki są humorystyczne, to poruszają różne tematy i niejednokrotnie skłaniają do refleksji. Przyjemne pióro, dobry warsztat literacki i interesujące porównania obnoszące się do dziedzin wiedzy poznanych przez ludzi współczesnych a nie ludzi dysku (porównania do ruchu elektronów). No, ale kwestii technicznych nie trzeba omawiać, w końcu mówimy o światowej klasy autorze. Mnie osobiście zachwyca w jego literaturze:
1. Charakterystyczne cechy jego postaci. Śmierć mówiąca z dużej litery i nie kojarząca najprostszych faktów. Bibliotekarz — orangutan, którego słownik ogranicza się do „uuk”. Babcia Weatherwax, która miażdzy wszystkich swoim autorytetem i ma miotłę, którą musi odpalać na popych. Nadrektor faszerujący Kwestora pigułkami z suszonej żaby. I magiczny komputer HEX w którym można znaleźć mnóstwo odwołań do prawdziwych komputerów. Długo można by wymieniać. Gdy dane postacie ukazują się w kolejnej książce czuje się jakbym spotkał starego kumpla. Niby wiem czego można się po nim spodziewać, ale jego historia i tak mnie zaskoczy.
2. Sposób w jaki wprowadzane są nowe postaci. Otóż epizodyczne wspomnienie o tym, że bibliotekarz został zamieniony w orangutana, aby parę książek dalej odegrać jedną z kluczowych roli. Uliczny sprzedawca Gardło Sobie Podrzynam Gilbert, który pierwotnie był jedynie elementem humorystycznym w książce „Ruchome Obrazki” staje na czele rewolucji technologiczno-kulturalnej. Czy chociażby Dwukwiat znany z dwóch pierwszych książek, który swoimi zapiskami z podróży rozpętał…, a nie będę spoilerował. Dodatkowo autor nie boi się zmian i postaci przechodzą wiele zmian — nie można oczekiwać że dany bohater będzie taki sam po kilku(nastu) książkach. Nawet Śmierć się zmienia!
3. Elastyczność w pisaniu. Otóż pomimo wydania tylu książek nie wpadniemy w rutynę czytając je. Najpierw przeczytamy coś z cyklu o magach, następnie o wiedźmach. Poznamy przy okazji fundamentalną różnicę pomiędzy magią w wykonaniu różnej płci. W międzyczasie gdzieś tam przewinie się temat Śmierć (nie zjawisko, lecz antropomorficzna personifikacja). Dla rozluźnienia można przeczytać opowiadanie oderwane od wszystkiego, którego tłem akcji jest oczywiście świat dysku, jak np. — „Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury”. Przyjdzie nam ochota na kryminał — wtedy czytamy tomy o pracy Straży miejskiej. Bohaterów też może sobie dobrać — ludzie, krasnoludy, wilkołaki, nieumarli, golemy, chochliki, bogowie, etc.

Rincewind patrzy śmierci w oczodół. W książkach ma to miejsce nad wyraz często.
4. Absurdalny humor, który mimo wszystko dobrze wpisuje się w wykreowany świat dysku. Już sama nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z absurdem. Świat to jest płaski dysk niesiony na plecach 4 słoni, które stoją na ogromnym żółwiu płynącym przez kosmos. Gildia złodziei, która reguluje kto i ile może kraść, a także kto może ile razy zostać okradziony. Chleb krasnoludów — tak twardy i niejadalny, że można go używać jako broń. Krasnoludy wydobywające w kopalniach smalec (dokładniej w Smaltzbergu). Siwy słaniający się na nogach bezzębny starzec jako barbarzyńca który może pokonać każdego przeciwnika.
5. Odniesienia do rzeczywistego świata, jak wspomniany już komputer HEX, Funkcjonariusz Wizytuj Niewiernych z Wyjaśniającymi Broszurami, czy poruszony w niespotykany sposób problem rasizmu — gatunkizm — skoro na świecie żyło kilka gatunków istot myślących, to ludzie nie byli rasistami, bo mieli innych do nienawidzenia. Oczywiście jest ich o wiele, wiele więcej.
Mam nadzieję, że wystarczająco uargumentowałem moją dobrą opinię o książkach Terryego. Zresztą kolejnym argumentem jest to, że zwyczajnie lubię tego człowieka. Nie znam go osobiście, ale po jego czynach i opiniach jestem w stanie to powiedzieć. Po otrzymaniu tytułu szlacheckiego postanowił wykuć sobie miecz, żeby być pełnoprawnym szlachcicem. Do tego jest ateistą (będąc wierzącym niektóre aspekty jego książęk wyglądałyby zupełnie inaczej) i do tego angażuje się w walkę na rzecz legalizacji eutanazji.
Podsumowanie
Także nie pozostaje nic innego jak zacząć go czytać. W kolejności wydawania, tudzież cyklami, aby nie ominąć żadnych smaczków. Oceniam całokształt twórczości, gdyż żadna z książek nie dostałaby takiej oceny.