Nie podoba mi się słowo mienia. W ogóle się go nie używa, dziwnie brzmi, ale chciałem skonstruować tytuł wpisu zaczynając od trudna sztuka. No, ale wyjebane, nie będę się przecież tym przejmował.
Początki
Gdy jesteśmy dziećmi, trudno jest mieć na cokolwiek wyjebane. Wszystko jest dla nas nowe, niczego nie znamy, przejmujemy się nawet najmniejszymi rzeczami, bo każda nieprzyjemność jest prawie najgorszą rzeczą, jaka nas spotkała w życiu. W naszych oczach urasta do największej tortury, okupuje nasze myśli i płaczemy.
Jak ja byłem dzieckiem, to bardzo się przejąłem, że słońce się wyczerpie i wybuchnie. Miałem taką książkę z opisem świata i w sekcji o kosmosie było tam o reakcjach jądrowych i że za parę miliardów lat wypali się cały wodór, słońce powiększy i pochłonie Ziemię. Dla mnie w wieku kilku lat to było mniej więcej „koniec świata, koniec świata, koniec świata”. Przejmowałem się też, że dinozaury wyginęły i nigdy ich nie zobaczę.

Później dorastamy. Zaczynamy zauważać, że nie wszystkie rzeczy, którymi się przejmowaliśmy, nie są wcale tak ważne. Bajki, klocki lego, kucyki pony, dinozaury i cała reszta tego tałatajstwa schodzi na dalszy plan. Wejściem w okres dorastania otwiera przed nami całkiem nowych wachlarz rzeczy, którymi możemy się przejmować. Trudno mieć wyjebane na kontakty z płcią przeciwną mając 15 lat, pryszczatą twarz, nie lubiąc swojego głosu i dryfując w rozszalałych falach hormonów.
I cykl się powtarza. Wraz z nową gamą bardziej wyrafinowanych wrażeń wydaje nam się, że każda następna porażka, czy odrzucenie jakie nas spotyka, jest najgorszym co przeżyliśmy. Dziewczyna z klasy wyżej Cię ostentacyjnie zignorowała, czego świadkami było kilka osób bije na głowę wszystkie dinozaury, niezjedzone cukierki i koniec świata. Szach mat.
Później już na szczęście nie ma takich zwrotów akcji i cały pozostały czas możemy poświęcić na to, żeby coraz mniej się przejmować niewartymi tego rzeczami. Strata pierwszej miłości bardzo boli, ale prędzej czy później zrozumiemy, że to niekoniecznie musiała być druga połówka. I teoretycznie im jesteśmy starsi, tym łaskawszą ręką powinniśmy wrzucać sprawy do worka spraw, na które mamy wyjebane. Jednak nie zawsze to tak działa, bo sami na pewno znacie osoby, którym pozostało bardzo dużo z tego młodzieńczego, a nawet dziecięcego podejścia. Ludzi przejmujących się takimi sprawami, że nawet na myśl by ci nie przyszło poświęcić temu kwant czasu operacyjnego mózgu.
I tacy ludzie egzystują sobie z nastawianiem męczenia się rzeczami, które nie są tego warte, idą przez życie w stanie permanentnego przejmowania się wszystkim. Nikt im nie pokazał, że można i jak mieć wyjebane.
Definicja
Użyłem czasownika przejmować się jako przeciwieństwa, ale to nie do końca tak działa. Bo mieć wyjebane to nie znaczy nie przejmować się niczym. Chodzi o to, żeby przejmować się jedynie ważnymi sprawami. Poszerzyć oczka w sitku do odsiewania nieważnych spraw, aby zostały tylko te największe. Starannie wyselekcjonowane sprawy, kilka wybranych z całego bagna życia w jakim się taplasz na co dzień.
Kojarzysz sąsiadkę, która całe dnie wygląda przez okno i nie odpuści najmniejszej ploteczki na temat ludzi, z którymi i tak nigdy nie rozmawia? Najprawdopodobniej źle rozlokowała priorytety i nie miała wystarczająco wyjebane na nieistotne kwestie, więc została na starość sam na sam z nimi. Nie ma bliskich, nie ma przyjaciół, nie ma jak spędzać wolnego czasu, więc pozostaje jej wyglądanie przez okno i chorobliwe zainteresowanie życiem innych.
Miej na nią wyjebane.
To nie jest tak, że z tą elitarną umiejętnością możemy się urodzić, mutacja która zdarza się raz na tysiące przypadków. Trzeba zacząć drobnymi kroczkami, mieć wyjebane na najbardziej błahe sprawy. Stopniowo możemy próbować mieć wyjebane na coraz bardziej znaczące kwestie, aż pewnego dnia przeholujemy i zawalimy coś ważnego. Nie szkodzi. Jeżeli się zorientujemy na czas, to powinno udać nam się to naprawić. Sumarycznie i tak będziemy na plus, do tego posiądziemy wiedzę czym należy się przejmować, a nasze życie stanie się prostsze.
Tak, bo umiejętność mienia wyjebane na wiele spraw ułatwia egzystencję. Perspektywa porażki nie odbiera nam sił życiowych. Odrzucenie nie boli tak bardzo. Naszej uwagi nie zajmują setki spraw. Jesteśmy spokojni jak wagon pełen medytujących mnichów i z cichym stukotem kół pędzimy przez życie, a całą zawierucha panująca na zewnątrz oglądamy jedynie przez szybę, myśląc jak trudne życie mają ci mieszkający na zewnątrz.
Na co można mieć wyjebane?
Ludzie. I to jeszcze najczęściej obcy, tacy których już więcej nie zobaczymy. Mam koleżankę, która nie jest w stanie jeść w miejscach publicznych. Bo ma wrażenie, że wszyscy się na nią patrzą jak się objada. I nie poszłaby nigdy na siłownie, ani biegać, bo inni ludzie by zobaczyli jak jest spocona. Jeżeli chcesz sobie zjeść, czy poćwiczyć to robisz to dla siebie. Dlaczego opinia innych osób miałaby być ważniejsza od Twojego dobra? Miej na nich wyjebane.
Języki obce. Często, gęsto przedstawiany obraz człowieka, który zna mnóstwo słówek i gramatykę, a nie umie kupić wody w sklepie butelki wody rozmija się z możliwościami mojej wyobraźni. Choć i tak dość ją naciągnąłem poznając wielu ludzi, którzy nie mówią po angielsku. Bo ten, no oni się wstydzą. Albo boją, że się nie dogadają. Że ludzie ich nie będą rozumieć i będą się dziwnie patrzeć. Abstrahując już od tego, jak by to odebrali ludzie, to chyba najważniejszą rzeczą powinno być załatwienie sprawy lub dogadanie się, niż niezostawienie złego wrażenia na losowej osobie. Miej na to wyjebane.
Wygląd. Trudno mi się wczuć w sytuację kobiet, jednak będąc jedną z nich nie wydaje mi się, żebym nie wyszedł z domu bez makijażu. Jasne, to jest fajne, robi się to dla siebie, ale przecież nie trzeba w każdej sytuacji. Nie zawsze trzeba być wyszykowanym na bal u senatora, a Pan z piekarni mógłby nas w niedzielę z samego rana zobaczyć w dresie i świat by się nie zawalił. I mówiąc wyjebane tutaj nie mam na myśli, żeby o siebie nie dbać, czy nie przywiązywać uwagi do wyglądu. Trzeba po prostu zidentyfikować sytuacje, w których to nie jest ważna sprawa i możemy mieć na to wyjebane.

Kupiłem sobie takie spodnie, bo bardzo mi się podobają i będę w nich chodził, bo wiadomo co mam na opinię innych na ten temat.
Podryw. Teraz typowo męska sytuacja, czyli jak to zrobić, żeby zagadywać do dziewczyn. I o ile sam jestem introwertykiem i raczej nie inicjuję takich sytuacji, to nie mam problemu, żeby to zrobić. Jeśli się już to zdarzy, to nie podchodzę do tego ambitnie, że koniecznie muszę wyrwać. Po prostu chce spróbować zamienić parę słów, rzucić żartem, sprawdzić czy jest fajna i zobaczyć co z tego wyjdzie. Może się przecież okazać, że rozmowa się nie klei, nie pasujemy do siebie nawet w kwestii kilku minutowej konwersacji, ma dziwne zęby, nie bardzo chciała gadać, a do tego i tak wolę szczuplejsze. Przecież nic się takiego nie stanie jak sobie nie przypasujemy, spróbowałem bo warto, ale jak nie wyszło to można mieć na to wyjebane.
Pieniądze. Dopóki nie cierpimy głodu i możemy sobie pozwolić na swoje fanaberie, to pieniądze nie są aż tak ważną sprawą. To tylko narzędzie, do przeżycia i miłego spędzania wolnego czasu, jednak dużo ludzi traktuje je jako cel sam w sobie. Mieć więcej pieniędzy, żeby je mieć, a każdą stratę, trzeba okupić łzami i wyrwanymi włosami. Otóż nie, czasem zdarzy ci się wydać, czy stracić trochę pieniędzy, zgubić jakiś przedmiot, dać się oszukać, czy dostać mandat, co nigdy nie jest przyjemne, ale czy to zniszczy Twoje życie? Raczej nie, więc lepiej mieć na to wyjebane niż przez kilka miesięcy maltretować się faktem, że zgubiliśmy dwie dychy.
Święta. To dopiero jest festiwal odwróconych priorytetów i survivalu. W teorii ludzie spotykają się z rodziną, aby razem miło spędzić czas. A w praktyce to zazwyczaj wygląda inaczej. Kilkudniowy maraton sprzątania, doglądania najmniejszego szczegóły, śledzenia każdej drobiny kurzu, mycia okien w zimie i gotowania jedzenie, którego spora część wyląduje na śmietniku, zdaje się być tą najważniejszą częścią. A to właśnie powinniśmy się skupić na rodzinie i miłym spędzeniu czasu, a na resztę mieć wyjebane.
Relacje. Napisałem kiedyś tekst o chwili, w której kończy się związek. Jest to moment, w którym jedna z osób okaże drugiej brak zaufania. Może to być zdrada, może to być sprawdzenie korespondencji, a po czymś takim związek może jeszcze trwać całkiem długo, ale już skończony. Że zdrada jest dość słaba, tak zazdrość prowadząca do kontroli partnera burzy relacje równie dobrze, choć trochę dłużej. Związek powinien opierać się na zaufaniu i próba jednoczesnego zdobycia bezpieczeństwa i miłości zakończy się, że nie będziemy mieć żadnego. W tym cały urok, że otwierasz serce przed drugą osobą, a ona zamiast Cię ranić, odwzajemnia to. I tutaj mówiąc miej wyjebane nie chodzi mi o związek, czy o drugą osobę, bo to jest ważne. Tutaj chodzi o zignorowanie zazdrości i innych uczuć, które doraźnie Tobie pomagają, jednak na dłuższą metę szkodzą relacji. Miej na nie wyjebane.
Wyjazd. A raczej możliwość jego zrobienia bez ustalenia każdego szczegółu podróży. Zupełnie nie rozumiem takiego nastawienia, że za wszelką cenę trzeba mieć konkretnie ustalone gdzie, kiedy, o której, co zobaczymy, czy gdzie pójdziemy. Przecież o wiele ważniejsze jest to, że możemy przeżyć coś interesującego, odkryć nowe miejsca, dać się ponieść przygodzie niż to, że 28 czerwca będę spał w hotelu róża, gdzie jest klimatyzacja, tv i lodówka w każdym pokoju, a wymeldować się trzeba do 11. Zresztą, żeby nie znaleźć noclegu i jedzenia w miejscu turystycznym, mając przy tym pieniądze, to trzeba być naprawdę zdolnym. Miej na to wyjebane.
Oczywiście to tylko kilka przykładów, które mogę odnieść do mojej aktualnej sytuacji, albo do wpisów jakie wrzuciłem kiedyś na bloga, które wynikają z tego podejścia. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś dopisał(a) coś swojego, bo zakres spraw na które dobrze mieć wyjebane, jest praktycznie nieograniczony.
Epilog
Gdy się starzejemy nasz poziom energii i możliwości zaangażowania swojej uwagi słabną. Ilość spraw na które mamy wyjebane samoistnie rośnie, tym prędzej im więcej życia za nami. Zaglądamy wtedy do koszyka spraw, na które nie mieliśmy wyjebane dokładając tam nowe, ważne kamyki, takie jak bolące stawy, nietrzymanie moczu, krem do protez i dokonujemy coraz większej selekcji. Tylko teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej, bo możemy wybierać tylko wśród rzeczy, którym poświęciliśmy wystarczająco uwagi podczas życie. Jeżeli te najważniejsze do nich nie należały, to może okazać się że ich już nie odnajdziemy. Nie będziemy również w stanie określić momentu, w którym je straciliśmy. Czy wyjęliśmy je, żeby zrobić miejsce dla czegoś innego, czy po prostu zniszczyły się w podróży, czy to świat ponosi za to winę. Pewne jest jedynie, że minęły bezpowrotnie.
I takie to natrętne myśli będą nawiedzać naszą głowę każdego dnia, gdy będziemy wyglądać zza firanki na sąsiadów, bo to jedyne co nam pozostało do zrobienia w życiu.
Jeśli jednak w życiu udało nam się przefiltrować sprawy godne uwagi, będziemy leżeć na łożu śmierci otoczeni ludźmi, na których nie mieliśmy wyjebane i którzy nie mają na nas. W ostatnich chwilach jedyną ważną rzeczą o której będziemy myśleć, to czy dobrze spożytkowaliśmy nasze życie. Nie pozostaje nam wtedy nic innego, jak odpowiedzieć twierdząco na to jedno z najważniejszych pytań w życiu.
A następnie wśród łez oraz coraz słabszego sygnału EKG na aparaturze odpłynąć do krainy gdzie będziemy mieć wyjebane na wszystko.