Dzieciństwo minęło mi stanowczo za szybko. Tak szybko, że większości sytuacji nie udało mi się nawet spamiętać. Ogólny zarys znam, ale konkretnych epizodów jest bardzo niewiele. Tym mniej im byłem młodszy.

Photo credit: Premnath Thirumalaisamy ~ Taking a Break / Foter / CC BY
Opowiem dziś jedną historię, która wwierciła mi się w pamięć, mimo że przez długi czas nie wydawała mi się ważna. Miałem może z 5 lat i bawiłem się ze znajomymi na dworze. Piaskownica, huśtawki, trochę trawy i parę drzew było w stanie zapewnić nam rozrywkę przez lata, jednak tamtego dnia mieliśmy zupełnie inny pomysł na spędzenie czasu.
Od strony boiska nadciągały burzowe chmury. Potężne, przytłaczające, pochłaniające światło wokół siebie i zwiastujące sztorm. Chmury, jakich moje 5 letnie oczy nie miały możliwości wcześniej zobaczyć. Na każdym obecnym zrobiły wielkie wrażenie.
Trzeba ostrzec ludzi — ktoś rzucił w eter.
No to zabraliśmy się do roboty.
Jak do takiego problemu podejdzie dziecko? Oczywiście czerpiąc przykład z dorosłych. Postanowiliśmy nadać prognozę pogody. Na starej desce, za pomocą ukruszonej cegły narysowaliśmy kontur Polski (po dłuższych uzgodnieniach jego kształtu), opisaliśmy temperatury, zanaczyliśmy wiatr i ponure chmury zbliżające się ze wschodu (a raczej z prawej strony, do czego doszliśmy głosowaniem). Zdecydowanie kto będzie prezenterem odłożyliśmy w czasie, aż zbudujemy kamerę. Bardzo zaaferowani całą sytuacją spędziliśmy sporo czasu poszukując części. Oczywiście nie udało nam się, jednak atmosfera ogólnego podekscytowania towarzyszyła nam, dopóki wiatr i deszcze nie przegnały nas do domów.
Planu nie udało się zrealizować, ale przynajmniej ostrzegłem domowników. Choć z tego powodu wołali mnie do domu.
Pryzmat dorosłości
Wspomnienie to w mej pamięci bije naiwnością z mocą tysiąca Słońc, a ilość powodów uniemożliwiających realizację tego planu jestem w stanie wymyślać szybciej, niż jeść M&Msy. Jednak wśród wielu rzeczy, których wtedy nie posiadałem, znajdowała się jedna bezcenna rzecz, którą coraz trudniej jest zachować wraz z zwiększającym się wiekiem — szczery, czysty, niepohamowany entuzjazm. Chęć robienia czegoś dla czystej przyjemności — bez patrzenia na koszty, korzyści, sens ani innych.
Kiedy umiera dziecko
Usłyszeć „zachowujesz się jak dziecko” traktuję jako komplement. Rozmówcy bardzo rzadko chodzi o brak odpowiedzialności, raczej nie jest w stanie zrozumieć jak możesz tak łatwo czerpać radość.
Moment w którym przestajesz być w stanie robić rzeczy, tylko i wyłącznie z powodu czystej radości, jest momentem w którym umarło w Tobie dziecko. Za każdym razem, gdy odpuszczasz sobie, bo nie wypada się dobrze bawić, bogowie zabijają małego kotka. Równie dobrze i ty możesz położyć się na katafalku i umrzeć.
Bo już i tak niewiele będziesz mieć z życia.