Dziennie umiera około 160 tys. ludzi. Czasem zdarzy się tak, że jedna z nich jest osobą sławną, tym razem była to Anna Przybylska. Wtedy dzieje się coś wyjątkowego.
Psychologia tłumu
Ludzie smucą się, żałują, pytają dlaczego tak szybko, płaczą, a niektórzy nawet zaczęli zastanawiać się nad sobą(!). Oczywiście przez wzruszające cytaty Anny Przybylskiej, które wczoraj przeczytali w internecie. Ta śmierć otworzyła mi oczy, ja też mógłbym umrzeć w tak młodym wieku. Teraz już wiem kim jestem, teraz już wiem jak żyć. Jestem królem życia!
Zewsząd zalewa nas cyfrowa, jak i również analogowa fala ciągle powtarzających się informacji, która nierozerwalnie łączy się z wzrostem słupków popularności na serwisach społecznościowych. Lajk post mortem. Tysiące nieaktywnych wcześniej fanów bądź sezonowców rozpoczyna spamowanie zniczami w internecie.
Dowiadujemy się o przeszłości, rodzinie, życiu, związkach, dzieciach i innych prywatnych sprawach denata. Cytaty, zdjęcia, ostatni cytat, ostatnie zdjęcie, wspomnienia w wykonaniu innych celebrytów. W końcu to już tylko padlina, można rozkopać kości. Za dwa dni głód przejdzie i nikt nie będzie już o niej pamiętał.
Nikt się tego nie spodziewał
Ja się na pewno nie spodziewałem, bo jeszcze parę dni temu nie wiedziałem kto to jest. Teraz już jestem bogatszy w wiedzę, podobnie jak w sprawie Jennifer Lawrence. Prawie wszyscy ludzie którzy ją dziś opłakują, również się nie spodziewali. Spodziewać się mogły osoby, które zdawały sobie sprawę z jej choroby. Złośliwy rak trzustki jest bardziej wyrokiem, niż diagnozą.
Oczywista oczywistość
Ludziom zdziwionym tym faktem prostym faktem przedstawiam kilka dodatkowych truizmów. Zawsze warto nauczyć się czegoś nowego.
–Przed śmiercią całe życie przelatuje nam przed oczami. Nazywamy to życiem,
–Większość ludzi to idioci. Tak, ci wszyscy w około,
–Mikołaj nie istnieje, prezenty kupuje rodzina i chowa po szafach przed świętami,
–Han strzelił pierwszy.
Fanpage „Bijemy rekord polubień dla Anny Przybylskiej” już nie istnieje. Nie zmienia to jednak faktu, że istniał i 90 tys. baranów go polubiło. Chciałbym poznać choć jeden racjonalny argument dla którego warto było to zrobić. Czuje się absurdalnie pisząc takie oczywistości, ale po śmierci ludzi nie obchodzą nic wasze lajki.
Postaw się w sytuacji rodziny lub osób, których ta strata naprawdę dotknęła. Przed nimi żałoba, smutek, żal i cały szereg innych negatywnych uczuć. Sytuacji nie poprawia fakt, że każdy serwis informacyjny obwiesił się jak noworoczna choinka artykułami dotyczącymi jej życia/ostatnich chwil/śmierci. Do tego jeszcze ten fanpage. Lubię to = zapalasz znicz. Bardziej kiczowate niż pluszowe szczupaki z nadmorskich sklepików.
Weź się ogarnij i nie lajkuj takich rzeczy.
Weź się ogarnik i żyj każdego dnia.
Nie tylko wtedy, gdy umrze jakiś celebryta.
Na potrzeby tego wpisu sam wspomogłem tą nieszczęsną falę wpisując w google hasła takie jak:
„kto ostatnio umarł”, „anna przybylska życie”, „anna przybylska cytaty”.
Wstyd mi za to, ale jest to cena jaką mogę zapłacić uświadamiając innych o głupocie takich działań.